Liberia i Sierra Leone wprowadziły stan podwyższonego alertu ze względu na rozprzestrzenianie się wirusa Eboli. Francja, Wielska Brytania i Hong Kong podejmują środki ostrożności wobec bezprecedensowej epidemii. WHO przeznaczyło na walkę z nią 100 mln dol. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia w rezultacie zakażenia wirusem zmarło blisko 730 osób; ponad 1300 zostało zarażonych.
Możliwe jest oczywiście, że ktoś (zarażony wirusem) może myśleć, że ma symptomy grypy i wsiąść do jakiegoś środka transportu, a następnie wejść w bardziej krytyczną fazę choroby. To jest jedyny scenariusz, który nas niepokoi - powiedział w rozmowie z Reuterem ekspert od chorób zakaźnych ze Szpitala Uniwersyteckiego North Shore Bruce Hirsh.
Ryzyko przeniesienia wirusa do Europy lub Ameryki nie jest zerowe, ale pozostaje minimalne - uznają eksperci. Tym niemniej w krajach dotkniętych epidemią, gdzie zmarło już ponad 700 osób podejmowane są coraz bardziej radykalne środki ostrożności, by powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby.
Miarą rosnącego zaniepokojenia na całym świecie jest również to, że francuskie ministerstwo zdrowia ogłosiło stan alertu dla pracowników sektora medycznego, a w Wielkiej Brytanii odbyło się specjalne spotkanie gabinetu premiera Davida Camerona poświęcone zagrożeniom związanym z epidemią Eboli.
"Na drugim końcu świata, w Tajlandii, Japonii i Australii podjęto również kroki prewencyjne" - podaje "Le Figaro". W gęsto zaludnionym Hong Kongu, władze sanitarne poinformowały, że kwarantanną będą objęte wszystkie mające gorączkę osoby przylatujące z Gwinei, Sierra Leone i Liberii - pisze francuski dziennik.
Reuters, powołując się na epidemiologów podaje, że przedmiotem najpilniejszych badań naukowców wirusologów jest w tej chwili sposób, w jaki wirus może być przenoszony w środkach lokomocji - samolotach, taksówkach etc.
Wirusolodzy podkreślają, że konieczne jest prześledzenie drogi, jaką przebyły osoby zakażone, jeśli podróżowały, a także zbadanie ludzi, którzy weszli kontakt z nimi.
Jedyny znany dotąd przypadek przeniesienia wirusa Eboli do Europy miał miejsce w 1994, gdy szwedzka zoolożka, zarażona na Wybrzeżu Kości Słoniowej wróciła do kraju. Pacjentkę udało się uratować, została też w porę odizolowana.
(j.)