Do 43 wzrosła liczba śmiertelnych ofiar czwartkowego nalotu sił koalicyjnych pod dowództwem Arabii Saudyjskiej na autobus szkolny w północnym Jemenie - poinformowały światowe agencje, powołując się na jemeńskie służby zdrowia. 61 osób jest rannych. O wypadku poinformował na Twitterze jako pierwszy Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża.
Międzynarodowa koalicja potwierdziła, że dokonała w czwartek ostrzału z powietrza. Wydała oświadczenie, że atak był odpowiedzią na akcję Huti, którzy w środę wystrzelili pocisk przeciwlotniczy na miasto Dżizan na południowym zachodzie Arabii Saudyjskiej. Zginęła jedna osoba cywilna, a 11 zostało rannych.
Atak, który miał miejsce dzisiaj w prowincji Saada, jest legalną operacją wojskową przeciwko tym, którzy w środę wystrzelili pocisk na miasto Dżizan. Został przeprowadzony zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym - stwierdziło w oświadczeniu dowództwo sił koalicyjnych.
Rzecznik Huti Mohammed Abdul-Salam powiedział, że koalicja z premedytacją uderzyła w zatłoczone miejsce w mieście, czym pokazała "wyraźną pogardę dla życia osób cywilnych".
Rozmiar dramatu w Saadzie próbują pokazać lokalne media. Fotograf agencji Reuters mówił o zakrwawionych i zabandażowanych dzieciach, ratowanych przez spieszących się lekarzy. Nagranie wideo upublicznione przez biuro prasowe Huti pokazało chłopca z zakrwawioną twarzą, trzymającego w ręku plecak z logo UNICEF.
Wszystkie dzieci w autobusie miały nie więcej niż 15 lat, a większość z nich nie przekroczyła 10. roku życia. Osoby cywilne w trakcie konfliktu zbrojnego powinny być pod szczególną ochroną - powiedział Johannes Bruwer, delegat Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) w Jemenie. Według informacji MKCK w czwartkowym ataku zginęło co najmniej 29 dzieci.