"To była katastrofa. Ludzie krzyczeli. Wszyscy szukali koców i innych okryć, aby pomóc rannym. Nikt nigdy nie widział czegoś podobnego" – relacjonuje Maria Teresa Ramos, która była świadkiem katastrofy pociągu w Santiago del Compostela. Tuż po wypadku mieszkańcy okolicy ruszyli na pomoc poszkodowanym. Niektórzy własnymi samochodami przewozili rannych do szpitali.
Lokalne media podkreślają bohaterstwo osób mieszkających w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca tragedii. Zwracają uwagę na fakt, że w akcję ratunkowej zaangażowali się też obaj maszyniści. Jeden z nich tuż po wypadku powtarzał: Wykoleiłem pociąg; co robić? co robić?
Poszkodowanych i ich rodziny wspierają również lokalni przedsiębiorcy. Hotele oferują za darmo pokoje rodzinom pasażerów pociągu.
Szef regionalnego rządu Alberto Nunez Feijoo podkreśla, że sytuacja na miejscu wypadku była "szokująca". W jednym z wywiadów radiowych wspomina wręcz o "dantejskich scenach".
Do wypadku doszło w przeddzień uroczystości św. Jakuba. Władze miasta, które jest znanym ośrodkiem kultu tego męczennika, odwołało zaplanowane z tej okazji koncerty i pokazy fajerwerków. Później ogłoszono siedmiodniową żałobę w Galicji.
Hiszpańskie władze informują, że raczej można wykluczyć hipotezę o wykolejeniu się pociągu na skutek zamachu terrorystycznego. Zarówno eksperci, jak i media zgodnie wskazują, że do wypadku najprawdopodobniej doprowadziło przekroczenie prędkości. Na zakręcie, gdzie doszło do wypadku, obowiązuje ograniczenie do 80 kilometrów na godzinę. Według "El Pais" jeden z maszynistów miał przyznać, że pociąg przekroczył dopuszczalną prędkość o 110 kilometrów. Według "El Mundo" jechał 220 kilometrów na godzinę. Przedstawiciele kolei podają jeszcze inną liczbę - mówią o 180 kilometrach. Jednocześnie potwierdzają informacje o tym, że pociąg miał pięć minut opóźnienia.
Katastrofa w Santiago de Compostela to pierwszy wypadek, do którego doszło na torach przystosowanych do szybkich kolei. Torowisko przeszło remont, aby dostosować je do wymagań tych składów, ale system sygnalizacji nie został przystosowany - podkreśla "El Mundo". Cytuje też inżyniera hiszpańskiego przedsiębiorstwa zajmującego się infrastrukturą kolejową, ADIF. Ekspert przyznaje, że nie zna dokładnych okoliczności wypadku, ale jest mało prawdopodobne, by pociąg wykoleił się tylko z powodu dużej prędkości. Jego zdaniem, do wypadku doprowadziły jeszcze jakieś inne przyczyny. Nie sprecyzował jednak, o co konkretnie chodzi.
W tragicznym wypadku zginęło 78 osób, a ponad 140 zostało ranne. Wciąż nie udało się ustalić, czy wśród pasażerów pociągu byli Polacy. Wiadomo, że w samym mieście może być w tym momencie nawet kilkuset naszych rodaków. To między innymi 42 pielgrzymów z Wrocławia. Biuro pielgrzymkowe Alfa -Tur, z którym wybrali się w podróż zapewnia, że wszyscy są bezpieczni.
Pamiętać należy, że jest to szczyt sezonu turystycznego i miejsce pielgrzymek - mówi naszemu reporterowi Maciej Bernatowicz z ambasady w Madrycie. Pracujący w Santiago ksiądz Roman Wcisło dodaje, że na miejscu może być ok. 200 osób z Polski. Tragedia, rozpacz rodzin, ogólna żałoba. Wszystkie imprezy z okazji św. Jakuba zostały odwołane. Odbędzie się tylko msza w katedrze - relacjonuje.
Wczoraj był najważniejszy dzień w roku dla naszego regionu - mówi w rozmowie z RMF FM Margit Kiss, Polka mieszkająca niedaleko Santiago. 25 lipca jest święto Galicii. O północy zawsze zaczynają się imprezy i atrakcje na placu katedralnym w Santiago. Tym pociągiem jechało bardzo wiele osób, które normalnego dnia wsiadłyby w samochód. Tam miała być duża impreza. Część ludzi pojechała pociągiem, żeby po prostu móc się bawić bez żadnych ograniczeń - relacjonuje. To wszystko się wydawało dziwne. Specyficzny dzień roku, pociąg pełen turystów... To wyglądało tak, jakby ktoś chciał zrobić wielki szum medialny - dodaje.
Też pochodzę z Galicii. Mieszkam teraz w Polsce, ale mogłem jechać tym pociągiem do Santiago - mówi w rozmowie z naszym dziennikarzem Adan Gomez . Dzisiaj jest święto w Galicii. Wielu ludzi jedzie tam świętować, albo odwiedzić znajomych. W całym regionie jest dzień wolny od pracy, bardzo ważny dzień dla nas - podkreśla.