Dykasteria Nauki Wiary wydała kończące spór wokół Medjugorie stanowisko. „Nadszedł czas, aby zakończyć długą i złożoną historię wokół zjawisk duchowych z Medziugoria. Jest to historia, w której pojawiały się rozbieżne opinie biskupów, teologów, komisji i analityków” - od takiej deklaracji zaczyna się „Nota na temat doświadczenia duchowego związanego z Medziugorie”. Tyle tylko, że obietnica ta - w sensie ścisłym - nie jest spełniona.

To surowa ocena, ale wystarczy się wczytać w treść tego dokumentu, aby to zrozumieć. Spór, który toczył się od lat, a w którym wzajemnie sprzeczne stanowiska zajmowali poważni biskupi i teologowie - dotyczył bowiem autentyczności objawień, a konkretniej tego czy mają one nadprzyrodzony charakter. A na to pytanie Dykasteria Nauki Wiary, wbrew własnym obietnicom, wcale nie odpowiada. Nota ta, co jest jasno w niej zapisane, "nie oznacza deklaracji o nadprzyrodzonym charakterze omawianego zjawiska", a "wierni nie są zobowiązani do wiary w nie". Co zatem oznaczają decyzje (konkretnie przyznanie nihil obstat) Dykasterii Nauki Wiary? Nihil obstat wskazuje, że mogą oni otrzymać pozytywny impuls do życia chrześcijańskiego poprzez tę duchową propozycję i zezwala na kult publiczny. Takie stwierdzenie jest możliwe, ponieważ w trakcie doświadczenia duchowego zaobserwowano wiele pozytywnych owoców, i nie wystąpiły żadne negatywne lub ryzykowne skutki wśród Ludu Bożego - wyjaśniają autorzy dokumentu.

Taka forma decyzji nie powinna zresztą zaskakiwać, bo jest ona zgodna z wcześniejszymi, ale także pochodzącym z tego roku "Normami postępowania w rozeznawaniu domniemanych zjawisk nadprzyrodzonych" Dykasterii Nauki Wiary. To w tym dokumencie uznano, że Watykan nie będzie się już zajmował orzekaniem, czy jakieś wydarzenia mają czy nie mają charakter nadprzyrodzony, a jedynie tym, czy są one korzystne z perspektywy duszpasterskiej. I tak właśnie oceniono zjawiska w Medjugorie. Kryterium oceny była więc nie prawda, nie autentyczność objawienia, ale użyteczność.

I Dykasteria Nauki Wiary sama to przyznaje.  W teście znajdziemy bowiem stwierdzenia, że niektóre orędzia z Medjugorie mogą zawierać błędy, sprzeczności, a nawet wyrastać z osobistych interesów wizjonerów. Mało tego wyjaśnia, że "czytelnik powinien pamiętać, że ilekroć w niniejszej Nocie jest mowa o "orędziach" Matki Bożej, zawsze należy przez to rozumieć "domniemane orędzia". Co zatem podlegało ocenie? Duszpasterskie skutki, określane "owocami". 

Pozytywne owoce ujawniają się przede wszystkim w promowaniu zdrowej praktyki życia wiarą, zgodnie z tym, co jest obecne w tradycji Kościoła. W przypadku Medjugorie dotyczy to zarówno tych, którzy byli daleko od wiary, jak i tych, którzy dotychczas praktykowali wiarę w sposób powierzchowny. Specyfika tego miejsca polega na wielości takich owoców: wiele nawróceń, częste powroty do praktyki sakramentalnej (Eucharystia i pojednanie), liczne powołania do życia kapłańskiego, zakonnego i małżeńskiego, pogłębienie życia wiary, intensywniejsza praktyka modlitwy, rozliczne przypadki pojednania między małżonkami oraz odnowa życia małżeńskiego i rodzinnego. Należy wspomnieć, że takie doświadczenia pojawiają się głównie w kontekście pielgrzymek do miejsc pierwotnych wydarzeń, a nie podczas spotkań z "widzącymi" w celu uczestniczenia w domniemanych objawieniach" - czytamy. Wielu wiernych odkryło swoje powołanie do kapłaństwa lub życia konsekrowanego w kontekście "fenomenu Medjugorie". Historie tych osób są bardzo różne, jednak zbiegają się w tym samym duchowym doświadczeniu poczucia powołania do tego rodzaju naśladowania Jezusa. Niektórzy udali się tam, aby poznać wolę Bożą w swoim życiu, inni tylko z ciekawości lub w ogóle nie wierząc. Pewna liczba osób zaświadcza również, że otrzymała łaskę powołania pod wpływem silnego pragnienia całkowitego oddania się Bogu na górze domniemanych objawień, inni podczas adoracji przed Najświętszym Sakramentem - czytamy w "Nocie".

Dykasteria przedstawia też poprawne - to znaczy oczyszczone z wszystkiego tego, co może być niebezpieczne dla pełnego wyrazu wiary - interpretacje "domniemanych objawień", a także wskazuje na elementy, których zaakceptować się nie da. Chodzi o powracające ostrzeżenia o rzekomo zbliżającym się końcu świata, o napomnienia dla parafii, o nieustanny nacisk na słuchanie orędzi czy o samo wywyższanie się Matki Bożej. To wszystko musi być zreinterpretowane w świetle innych słów pochodzących z "domniemanych objawień". Tyle, że to rodzi pytanie, dlaczego Maryja w kolejnych swoich "domniemanych" wypowiedziach sama sobie przeczy albo wypowiada tezy niezgodne z nauczaniem Kościoła (co oznacza z perspektywy wiary ich falsyfikację)?

Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w nocie, ale także ona wskazuje, że Watykan w istocie uchyla się od oceny nadprzyrodzoności objawień prywatnych, a raczej zwraca uwagę na ich uwikłanie w ludzkie sytuacje wizjonerów.  Chociaż w całości orędzi, związanych z tym duchowym doświadczeniem, znajdujemy wiele pozytywnych elementów pomagających zrozumieć wezwanie Ewangelii, pewne orędzia - według opinii niektórych - miałyby zawierać sprzeczności lub miałyby być związane z pragnieniami lub interesami domniemanych widzących czy innych osób. Nie można wykluczyć, że mogło się tak zdarzyć w przypadku niektórych orędzi, a fakt ten przypomina nam to, co stanowią Normy tej Dykasterii: że takie zjawiska "czasami jawią się jako związane z niejasnymi ludzkimi doświadczeniami, teologicznie nieprecyzyjnymi wyrażeniami lub nie do końca uzasadnionymi interesami" (Normy, nr 14). Nie wyklucza to możliwości "pewnych błędów pochodzenia naturalnego, niewynikających ze złej intencji, ale z subiektywnego postrzegania zjawiska - czytamy w "Nocie". Jednym słowem dowiadujemy się, że część z "domniemanych objawień" może wcale nie być objawieniami.

Ciekawie "załatwiono" trwający od początku objawień sprzeciw wobec ich uznania biskupa Mostaru. Kolejni biskupi w tym miejscu niezmiennie sprzeciwiali się uznaniu Medjugorie za miejsce autentycznych objawień. Watykan "pozwala" im zachować swoje zdanie. 

Nawet jeśli mogą istnieć różne opinie na temat autentyczności niektórych faktów lub aspektów tego duchowego doświadczenia, władze kościelne w miejscach, gdzie ono występuje, są wezwane do docenienia wartości duszpasterskiej, a także do popierania rozpowszechniania tej duchowej propozycji - zauważają autorzy Noty. Ujmując więc rzecz wprost: biskupi Mostaru mogą nadal uważać, jak uważali, że objawienia te nie mają charakteru nadprzyrodzonego, ale... muszą doceniać wartość duszpasterską. Inni biskupi zaś mogą rozeznawać, czy na terenie ich diecezji działalność grup związanych z Medjugorie rzeczywiście jest pozytywna. Chociaż pozytywne owoce tego duchowego zjawiska są szeroko rozpowszechnione na całym świecie, nie oznacza to, że nie mogą istnieć grupy lub osoby, które nadużywając tego duchowego zjawiska, działają w niewłaściwy sposób. Biskupi diecezjalni, każdy we własnej diecezji, mają wolność i władzę do podejmowania roztropnych decyzji, które uznają za konieczne dla dobra Ludu Bożego - czytamy w Nocie.

Podsumowując można więc powiedzieć, że - wbrew obietnicom - Nota w istocie niczego nie rozstrzyga i niczego nie kończy. Przedmiotem sporu było bowiem wcale nie to, czy Medjugorie przynosi pozytywne owoce (bo, że przynosi można zobaczyć gołym okiem jadąc tam), ale to, czy rzeczywiście u jego podstaw leży zdarzenie nadprzyrodzone... A na tak zadane pytanie - odpowiedź nie padła.

Opracowanie: