Stały Komitet Konwencji Berneńskiej zagłosował za obniżeniem statusu ochronnego wilka. Drapieżniki te nie będą już ściśle chronione. Decyzja zapadła na wniosek państw Unii Europejskich, a za jego przyjęciem zagłosowała także Polska. Jaki los czeka teraz wilki i dlaczego postanowiono o chronieniu ich w mniejszym stopniu? O sprawie Piotr Salak rozmawiał w Radiu RMF24 z dziennikarzem "Gazety Wyborczej" Adamem Wajrakiem, który o tych majestatycznych zwierzętach pisał wielokrotnie.
Wajrak uważa, że decyzja o zmniejszeniu ochrony wilków zapadła w związku z rosnącą falą populizmu w Europie.
Ten populizm dotyka nie tylko partii skrajnych, ale również tych partii głównego nurtu. Europejska Partia Ludowa wzięła na celownik wilki już dość dawno. Wilki świetnie się do tego nadają ze względu na tę całą otoczkę kulturową, czyli od Czerwonego Kapturka po wilkołaki i tym podobne - mówi publicysta, tłumacząc, że przez swoją złą sławę, wilki są idealnym kozłem ofiarnym, zwłaszcza w rejonach Europy, gdzie zaczęły pojawiać się częściej i gdzie ludność nie jest do nich przyzwyczajona.
Wczoraj znalazłem koło mojego domu zabitą i zjedzoną przez wilki łanię. Ale tu nie robi to na nikim wrażenia, bo obecność wilków jest tu bardzo długa, właściwie nieprzerwana - relacjonuje Wajrak.
Za dużo na pewno nie - odpowiada gość Radia RMF24, na pytanie, czy populacja wilków w Europie nie rozrosła się za bardzo. Rzeczywiście mamy je na nowych terenach, natomiast my potrzebujemy wilków, żeby mieć zdrowe ekosystemy lądowe - tłumaczy i wylicza, że od obecności wilków zależy to, czy lasy na kontynencie będą zdrowe, czy zdołamy zahamować katastrofę klimatyczną - ponieważ to również duże drapieżniki sprzyjają naturalnemu odnawianiu się lasów.
Z punktu widzenia wyzwań, przed jakimi stoimy, to mamy za mało dużych drapieżników w Europie. Teraz, jak spojrzymy na straty np. w stadach owiec, to te spowodowane w wyniku działań wilków, stanowią - uwaga - 0,6 procenta - przytacza dane Wajrak i informuje, że sami hodowcy przyznają, iż metody grodzenia oraz ochrona psów pasterskich, działają jako wystarczające zabezpieczenie przed wilkami. Pod warunkiem, że te zabezpieczenia implementuje się prawidłowo.
Wilk stał się częścią politycznej maszynerii, "maszynką do robienia głosów" - uważa Wajrak, który obserwuje, że polityczny kapitał na straszeniu wilkami zbijają przede wszystkim partie prawicowe w Niemczech, które skręcają w kierunku AfD (Alternatywa dla Niemiec - skrajnie prawicowa, populistyczna partia).
Rzecz w tym, że decyzję Stałego Komitetu Konwencji Berneńskiej poparła także Polska...
Proszę pamiętać o tym, że Donald Tusk i Platforma Obywatelska jest częścią Europejskiej Partii Ludowej (która poparła decyzję). To nie pierwszy raz, gdy polski rząd działa wbrew zapowiedziom wyborczym i wbrew temu, co mówił o ochronie przyrody. To nie jest zaskoczenie, że PO to zrobiła. Zaskoczeniem jest, że co innego deklarowała w kampanii wyborczej - stwierdził.
Czy polskie przepisy, dotyczące ścisłej ochrony wilków zostaną zmienione?
Gość Radia RMF24 uważa, że tak się stanie i to pomimo zapewnień rządu. Rząd otworzył tak naprawdę furtkę do strzelania do wilków w Polsce - stwierdza dziennikarz.
To natomiast - jak uzasadnia - może prowadzić do katastrofy. Odstrzał wilków spowoduje, że wilcze watahy zmniejszą się, co przełoży się na skuteczność ich polowań. Gdy wilki mają trudność z łowami na dziką zwierzynę, zwrócą się w kierunku tej hodowlanej. Świetnym przykładem jest Estonia. W 2023 mieliśmy odstrzał wilków na poziomie bodajże 46 proc. populacji i w następnym roku niebywałe straty - mówił publicysta.
Ale to nie koniec, bowiem Adam Wajrak sądzi, że mamy do czynienia z uruchomieniem procesu, który skutkował będzie naruszeniem tzw. dyrektywy siedliskowej, a w efekcie próbą podważenia całego europejskiego systemu ochrony przyrody.
Po raz pierwszy Komisja Europejska zrobiła coś wbrew opinii naukowców i obniżyła standardy środowiskowe. Takie coś się wcześniej nie działo - mówi Wajrak i konkluduje: Myślę, że znajdujemy się na bardzo, bardzo niebezpiecznym zakręcie. Z jednej strony mamy wojnę na Ukrainie, coraz bardziej niestabilną sytuację polityczną, a z drugiej strony mamy coraz bardziej niestabilną sytuację klimatyczną i przyrodniczą. Gdy obie te rzeczy się spotkają, znajdziemy się w bardzo niedobrym punkcie.