Ultraprawicowe, rasistowskie poglądy były motywem działania 43-letniego Niemca, który w środę wieczorem Hanau w zastrzelił 9 osób, potem zabił swoją 72-letnią matkę, a następnie popełnił samobójstwo. Tobias Rathjen wszedł do szisza baru, ostrzelał ludzi, a potem udał się do podobnego lokalu 2 kilometry dalej.
Wszystkie 9 ofiar zamachowca z Hanau w Hesji w Niemczech miało imigranckie korzenie - poinformowała na briefingu prokuratura krajowa. Wciąż nie ma oficjalnego potwierdzenia ich narodowości, ale na przykład turecka ambasada poinformowała o co najmniej 4 obywatelach Turcji, którzy zginęli w wieczornej strzelaninie. Jedną ze śmiertelnych ofiar jest 35-letnia kobieta w ciąży, matka dwójki małych dzieci. 6 rannych osób jest w szpitalu.
Według niemieckiej prasy, wśród ofiar są także 20-latek pochodzenia bośniackiego oraz kelnerka z polskimi korzeniami.
Polsat News twierdzi, że chodzi 36-latkę pochodzącą z polsko-romskiej rodziny. Kobieta była gościem palarni fajek wodnych, wcześniej pracowała tam jako kelnerka. Wśród znajomych była znana jako "Mercedes".
Attache prasowy polskiej ambasady w Berlinie Dariusz Pawłoś poinformował natomiast, że wśród ofiar zamachowca z Hanau, zarówno śmiertelnych jak i rannych, nie ma osób z polskim obywatelstwem, bądź z polskim nazwiskiem.
Zamachowiec - 43-latek z Hanau - posiadał legalnie, jak pisze "Welt", trzy pistolety. Trenował strzelectwo sportowe.
Przed kilkoma dniami miał ogłosić swój manifest w nagraniu opublikowanym na YouTube. W oświadczeniu, naszpikowanym radykalnymi poglądami, wygłoszonym płynną angielszczyzną mężczyzna mówił o przesłaniu dla Amerykanów. Ostrzegał o "działających w podziemiu paramilitarnych jednostkach, które zabijają dzieci". "Obywatele amerykańscy powinni być czujni" - ostrzegał w nagraniu, które - według niemieckich mediów - jeszcze dziś rano było dostępne w internecie. W nagraniu nie było ani słowa, które wskazywałoby na zamiary popełnienia zamachu w Niemczech.