33 uwięzionych pod ziemią górników zdaje sobie sprawę, że akcja ich uwalniania będzie bardzo długa. Mogliśmy im powiedzieć, że nie mogą być uwolnieni przed świętem narodowym (18 września) oraz, że spodziewamy się być z nimi przed świętami Bożego Narodzenia - mówi minister zdrowia Chile Jaime Manalich.
Koordynuje on akcję ratowniczą na miejscu w kopalni miedzi i złota San Jose na pustyni Atacama, w odległości 800 km na północ od stolicy Chile - Santiago. Górnicy uwięzieni są od 20 dni na głębokości 700 m po zawaleniu się chodnika. Zdaniem ekspertów, drążenie szybu ratowniczego długości 700 m i szerokości ok. 66 cm może potrwać 3-4 miesiące.
Chilijski minister górnictwa Laurence Golborne wykluczył możliwość przyspieszania prac przy drążeniu szybu przy pomocy uwięzionych górników. Oni nie mają odpowiedniego sprzętu. Nie jest też pożądane aby powietrze, którym oddychają zanieczyszczali dodatkowo spalinami silników maszyn - powiedział Golborne.
W niedzielę z uwięzionymi górnikami nawiązano po raz pierwszy bezpośredni kontakt. Odbywa się on za pomocą listów opuszczanych i wyciąganych przez wąską szczelinę. Lekarz z ekipy ratunkowej Sergio Aguila powiedział, że podczas ostatniej rozmowy górnicy poinformowali, iż żywili się tuńczykiem w puszkach, mlekiem i biszkoptami zmagazynowanymi w schronie, gdzie udało im się dotrzeć po zawaleniu się chodnika. Jedli dwie małe łyżeczki tuńczyka, łyk mleka i jeden biszkopt co 48 godzin - ujawnił lekarz.
W pierwszej paczce dostarczonej górnikom znajdowały się tabletki nawadniające i glukoza. Normalna żywność zostanie im dostarczona za kilka dni, gdy ich żołądki się zregenerują.