Rosja zobowiązała się, że konflikt w Gruzji zostanie zakończony. Rosja musi dotrzymywać danego słowa i działać tak, by zakończyć kryzys z Gruzją - powiedział George W. Bush. Amerykański prezydent dodał, że Stany Zjednoczone wyślą na Kaukaz pomoc humanitarną, a sekretarz stanu Condoleezza Rice pojedzie do Paryża, a potem z misją do Tbilisi.
Waszyngton przechodzi od słów do czynów i rozpoczyna demonstrację poparcia dla swojego sojusznika - Gruzji. Po kilku godzinach spędzonych w słynnym pokoju sytuacyjnym w Białym Domu George Bush ogłosił plany amerykańskiej administracji na najbliższe dni, przedstawił też listę żądań pod adresem Moskwy.
Amerykański przywódca ogłaszając swoje plany, ujawnił m.in. informacje wywiadu mówiące o tym, że Rosjanie będą chcieli przejąć kontrolę nad strategiczną autostradą w okolicach Gori. Bush zdecydowanie zaprotestował przeciwko takim praktykom.
Jednocześnie zażądał od Rosji nieograniczonego dostępu do gruzińskiej przestrzeni powietrznej i portów morskich, tak by mogła tamtędy płynąć pomoc humanitarna. Oczekujemy, że Rosja wpuści wszelkiego rodzaju pomoc humanitarną. Oczekujemy, że zapewni, by wszystkie linie łączności i transportu, włącznie z portami morskimi, lotniskami, drogami i przestrzenią powietrzną, pozostały otwarte dla dostaw pomocy oraz cywilnego tranzytu - oświadczył.
George Bush przypomniał też, że Moskwa deklarowała, że jej celem nie jest obalanie rządów w Tbilisi i teraz świat oczekuje, by Rosjanie wywiązali się z tego zobowiązania. Stany Zjednoczone popierają demokratycznie wybrany rząd w Gruzji. Nalegamy, żeby respektowano suwerenność i integralność terytorialną Gruzji - zaznaczył.
Ponadto Biały Dom oczekuje od Moskwy wycofania jednostek bojowych z terytorium Gruzji.
Stany Zjednoczone oczekują, iż Rosja przerwie wszelką wojskową działalność w Gruzji i wycofa swoje siły, które wkroczyły w ostatnich dniach do tego kraju - mówił Bush.