Szkoła średnia w amerykańskim miasteczku Parsippany w stanie New Jersey zorganizowała "proces" prezydenta Busha, w którym oskarżono go o zbrodnie przeciw ludności cywilnej w Iraku i niehumanitarne traktowanie tam więźniów.
Na fikcyjnej rozprawie "trybunału międzynarodowego", w rolę oskarżonego prezydenta, jego adwokata, prokuratora, sędziego i świadków wcielili się uczniowie, dla których był to temat do zaliczenia z nauk politycznych.
Niektórym mieszkańcom miasteczka pomysł się nie podobał - uznali go za niestosowny w okresie, gdy w Iraku walczą amerykańscy żołnierze. Jak twierdzi jednak nauczyciel, który poddał uczniom pomysł chodziło mu tylko o pobudzenie ich do myślenia.