Prawa nie złamali. Zabrakło wyczucia i dobrego smaku. W takim tonie brytyjskie media opisują skandal z udziałem posłów Izby Gmin. Deputowani bezwzględnie wykorzystywali parlamentarne przywileje i ubiegali się o zwrot najdrobniejszych wydatków.

Żądali zwrotu pieniędzy za takie rzeczy jak kosmetyki, wynajęcie ogrodnika i puszkę psiej karmy. Jeden z konserwatywnych posłów do Izby Gmin otrzymał nawet od podatnika zwrot 100 funtów, które zapłacił robotnikom za zmianę żarówek w swoim domu.

Brytyjska opinia publiczna jest oburzona, a politycy biją się w piersi i przyznają, że należy zmienić obowiązujące zasady. Gdyby nie dociekliwość mediów, zapewne Wyspiarze nie poznaliby prawdy o „oszczędnych” politykach.