Wynik czwartkowych wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii to zwycięstwo konserwatystów, triumf Szkockiej Partii Narodowej (SNP) i porażka laburzystów. Konserwatyści zdobyli 325 mandatów, czyli wystarczająco, by mieć nieznaczną większość w liczącej 650 miejsc Izbie Gmin - wynika z podanych rano prognoz BBC po obliczeniu ponad połowy głosów.
Według tych prognoz 232 mandaty zdobyli laburzyści, Szkocka Partia Narodowa (SNP) - 56, a dotychczasowy koalicyjny partner konserwatystów - Liberalni Demokraci - 12 mandatów.
Bezwzględna większość wynosi w Izbie Gmin 326 miejsc, chociaż w praktyce - jak pisze Reuters - 323 wystarczą, ponieważ nacjonalistyczna Sinn Feinn z Irlandii Północnej nie obsadza mandatów, które zdobywa w wyborach.
Według sondażu exit poll Partia Konserwatywna premiera Davida Camerona zdobyła 316 miejsc w parlamencie. Dotychczas miała ich 302. Laburzyści mieli dotąd 256 miejsc, a teraz zdobyli ich tylko 239. Stan posiadania Liberalnych Demokratów, koalicyjnego partnera Camerona, skurczył się z 56 do 10 miejsc. Jeśli wyniki sondażu się potwierdzą, wybory okażą się wielkim triumfem SNP. Partia ta miała dotąd sześciu deputowanych, a w czwartek zdobyła 58 z 59 mandatów, o które toczyła się walka wyborcza w Szkocji. Dotychczas na szkockiej scenie politycznej dominowali laburzyści.
Brytyjski premier David Cameron ma nadzieję, że w nadchodzących dniach sformuje rząd. Jest to wyraźnie bardzo mocna noc wyborcza dla Partii Konserwatywnej - powiedział Cameron, zastrzegając że jest zbyt wcześnie, by mówić o końcowych wynikach. Podkreślił, że jego cel pozostaje niezmienny - ma nadzieję rządzić na rzecz każdego obywatela.
Lider brytyjskiej Partii Pracy Ed Miliband przyznał się do porażki w wyborach. Dodał, że noc, podczas której liczono głosy, była "bardzo rozczarowująca i trudna" dla jego ugrupowania. Agencja Reutera podkreśla, że jeśli sondaże się potwierdzą, będzie to najgorszy wynik laburzystów w ciągu bez mała trzech dekad.
Szef Partii Pracy wyraził "głębokie ubolewanie" z powodu tego, co stało się w wyborach w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza w Szkocji, gdzie - jak to ujął - fala nacjonalizmu zmiażdżyła laburzystów.
Sondaż exit poll był sporym zaskoczeniem - przedwyborcze badania opinii publicznej wskazywały na bardzo wyrównaną rywalizację między konserwatystami a laburzystami. Zaś triumf SNP jest tak wielki, że przywódczyni tej partii Nicola Sturgeon wręcz wzywała po ogłoszeniu wyniku sondażu, by podchodzić do niego bardzo ostrożnie.
Socjolog i dyrektor Londyńskiej Szkoły Ekonomii i Nauk Politycznych (LSE) profesor Craig Calhoun powiedział, że wyniki exit polls świadczą o niespodziewanie dużym sukcesie Partii Konserwatywnej i Davida Camerona, który dzięki temu zrealizuje swój plan i utrzyma władzę. Jest wiele scenariuszy. Jednym z nich jest utworzenie gabinetu mniejszościowego i przy takich wynikach Cameron może zdecydować się na takie rozwiązanie. To ryzykowne posunięcie, ale jeżeli nie uda mu się w ten sposób sprawnie rządzić, może doprowadzić do przyspieszonych wyborów. Torysi mają pieniądze, a laburzyści nie; dlatego przyspieszone wybory są zdecydowanie lepszym rozwiązaniem dla Partii Konserwatywnej - ocenił prof. Calhoun.
Jednak bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest powtórzenie koalicji z Liberalnymi Demokratami - prognozuje socjolog LSE. Zaznacza jednak, że do nowego rządu nie zostanie dopuszczona Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), o czym wcześniej spekulowały brytyjskie media w analizach przedwyborczych. Prof. Calhoun zwrócił także uwagę, że jeżeli wyniki sondażu exit poll się potwierdzą i Cameron utrzyma władzę, zdecyduje się na realizację jednego z głównych postulatów wyborczych - referendum ws. wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej. Uważam, że takie rozwiązanie jest prawie pewne, dlatego należy założyć, iż jest cień szansy na opuszczenie UE przez Wielką Brytanię. Jednak osobiście uważam, że będzie referendum, ale kraj nie wyjdzie ze struktur unijnych. Dojdzie do tego w 2016 roku, nie wcześniej - powiedział socjolog z LSE. Sukces torysów może oznaczać lekką zmianę dotychczasowej polityki imigracyjnej - nastąpi skręt w prawo.
Konserwatyści przesuną się prawą stronę w kwestii imigracji, zaostrzając politykę. () Uważam, że dojdzie do zaostrzenia prawa ws. terroryzmu i imigracji" - uznał prof. Calhoun. Ocenił też, że należy także zwrócić uwagę na ogromny sukces Szkockiej Partii Narodowej. SNP "wzięła Szkocję przebojem", osłabiając tym samym laburzystów, którzy w przeszłości zdobywali tam wiele głosów. Jego zdaniem ceną klęski laburzystów będzie koniec Eda Milibanda jako lidera tego ugrupowania - twierdzi socjolog profesor Craig Calhoun. Według niego formowanie nowego rządu nie powinno potrwać długo - zajmie to zapewne kilka dni.
(ug)