Po tym, jak Elon Musk przejął Twittera, a następnie zwolniono z tej platformy społecznościowej mniej więcej połowę pracowników, firma dociera teraz do dziesiątek osób, które straciły tam pracę i prosi ich o powrót - podał Bloomberg.
Według Bloomberga niektórzy z pracowników, którzy zostali poproszeni o powrót, zostali zwolnieni przez pomyłkę. Inni stracili pracę, zanim zarząd zdał sobie sprawę, że ich umiejętności i doświadczenie mogą być niezbędne do stworzenia nowych funkcji portalu, które Musk zamierza wdrożyć w życie.
Wśród połowy zwolnionych pracowników są m.in. specjaliści z zespołu ds. zaufania i bezpieczeństwa, osoby odpowiedzialne za komunikację, treści, prawa człowieka, etykę, a także członkowie zespołów produktowych i inżynierskich.
W piątek blisko połowa z 7500 zatrudnionych w Twitterze straciła pracę. Ci, którzy zostali w koncernie, dostali maila zatytułowanego: Twoja rola w Twitterze.
Osoby, które zostaną zwolnione, dostały z kolei maila na swoją skrzynkę prywatną. Miał być zatytułowany: Opuść stado.
27 października Elon Musk kupił platformę Twitter za 44 miliardy dolarów. Jednym z jego pierwszych posunięć było zwolnienie czołowych menedżerów, których oskarżył o wprowadzenie go w błąd co do liczby kont spamowych na platformie.
Musk uważany za najbogatszego człowieka świata oświadczył, że chce "pokonać" spam boty na Twitterze, uczynić algorytmy, które określają, jak treść jest prezentowana do użytkowników, publicznie dostępne i uniemożliwić platformie, by była echem dla nienawiści i podziału. Zapewnia, że nie kupił Twittera, aby zarobić więcej pieniędzy, ale "aby spróbować pomóc ludzkości, którą kocham".
Przed przejęciem Twittera Musk wielokrotnie mówił potencjalnym inwestorom i partnerom, że chce dokonać finansowego uzdrowienia firmy, zwalniając prawie 75 proc. jej pracowników.
W sobotę Twitter rozpoczął program płatnej subskrypcji za 8 dolarów miesięcznie, dzięki której użytkownicy będą mogli m.in. otrzymać niebieski znacznik, dotąd nadawany jedynie zweryfikowanym kontom.