Milicja w Mińsku zatrzymała lidera Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolija Lebiedźkę, męża zaufania kampanii wyborczej kandydata na prezydenta Aleksandra Milinkiewicza. Wcześniej za "drobne chuligaństwo" zatrzymano polonijnego działacza Andrzeja Pisalnika.
Lebiedźka został zatrzymany przed siedzibą swojej partii; milicja drogowa stwierdziła, że... źle zaparkował samochód. Tydzień temu Lebiedźka był aresztowany i skazany na grzywnę za zorganizowanie nielegalnego wiecu w Mohylowie.
Z kolei Andrzej Pisalnik trafił na 5 dni do aresztu za "drobne chuligaństwo". Nieformalny rzecznik Związku Polaków na Białorusi został zatrzymany przez milicję, gdy wyszedł z domu. W sądzie funkcjonariusze zeznali, że przeklinał na przystanku autobusowym i nie zareagował na upomnienie.
Działacze ZPB zwracają uwagę, że Pisalnik został skazany pod takimi samymi zarzutami i według takiego samego scenariusza, jak wczoraj wiceprezes związku Józef Porzecki i polonijny dziennikarz Andrzej Poczobut.
Ale represje dotykają nie tylko polskich dziennikarzy. Dwaj Ukraińcy nie zostali wpuszczeni na Białoruś, skąd mieli relacjonować przebieg wyborów prezydenckich. W nocy wysadzono ich z pociągu jadącego z Kijowa do Mińska. Ukraińców nie wpuszczono na terytorium Białorusi, mimo że mieli wszystkie wymagane dokumenty – pozwolenie białoruskiego MSZ i akredytację.