"Nie zapłaciłem mafii haraczu" - zaprotestował ostro przed sądem były premier Włoch Silvio Berlusconi, który zeznawał w procesie przeciw mafii sycylijskiej. Takie informacje opublikowała dzisiaj lokalna prasa.
Berlusconi zapewniał sędziów, że nigdy nie był ofiarą szantażu ze strony mafii. Kwota 40 milionów euro, którą otrzymał od niego były sycylijski senator Marcello Dell'Utri, skazany za współpracę z Cosa Nostra, stanowiła jedynie "pomoc materialną dla przyjaciela".
Del'Utri jest moim bliskim przyjacielem, znamy się od lat. Pomógł mi w stworzeniu mojej pierwszej drużyny piłki nożnej (...) i agencji reklamowej Publitalia. Naturalnie byłem mu winien wdzięczność - cytuje największy włoski dziennik "Corriere della Sera" zeznanie złożone przez Berlusconiego przed sędziami z Palermo. Inny dziennik włoski, lewicowy "Il Fatto Quotidiano" przypomina, że były premier podarował przyjacielowi m.in. willę nad jeziorem Como. Luksusowy dom kosztował 21 milionów euro.
Dell'Utri został w 2010 roku skazany na siedem lat więzienia za współpracę z mafią. W marcu tego roku Sąd Apelacyjny anulował jednak wyrok ze względu na niewystarczające dowody winy. Przeciwko Dell'Utriemu rozpoczął się nowy proces. Śledczy ustalili, że Dell'Utri "odgrywał rolę mediatora" między Silvio Berlusconim a mafią.
Według sądu, sycylijski senator był "autorem porozumienia w sprawie ochrony Berlusconiego i jego współpracy z mafią". Sąd Apelacyjny potwierdził, że Berlusconi przekazał w latach 70. ubiegłego stulecia "znaczne kwoty pieniędzy", aby zapewnić sobie ochronę i bezpieczeństwo. Uznał jednak, że "polityk był ofiarą, która działała pod presją", i "zapłacił duże sumy za bezpieczeństwo własne i swojej rodziny".