​112 osób, w tym 21 cywilów, zginęło, a co najmniej 120 zostało rannych w czwartkowym ataku dronów na akademię wojskową w Homs - podało w nocy Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Wcześniej władze w Damaszku informowały o 80 zabitych i 240 rannych.

Atak dronów wypełnionych materiałami wybuchowymi nastąpił w czwartek przed południem, bezpośrednio po zakończeniu wręczania dyplomów absolwentom akademii wojskowej w Homs w środkowej Syrii.

Syryjska armia oskarżyła o atak rebeliantów, "wspieranych przez znane siły międzynarodowe", nie wymieniając żadnej konkretnej grupy. 

Dotąd też nikt nie przyznał się do ataku. Armia zapowiedziała, że "odpowie z pełną siłą i zdecydowaniem organizacjom terrorystycznym, gdziekolwiek się znajdują". Media przypomniały, że siły rebelianckie już wcześniej używały dronów do ataku.

Efekt wieloletniego konfliktu wewnętrznego

W 2011 roku przez kraj przeszła fala protestów wobec rządu prezydenta Baszara el-Asada. 

Po brutalnym stłumieniu demonstracji przez rząd, konflikt przekształcił się w pełnowymiarową wojnę domową, w której siły dążące do obalenia prezydenta odnosiły znaczące sukcesy.

Sytuacja zmieniła się na korzyść Asada w 2015 roku, kiedy Rosja zapewniła syryjskim władzom kluczowe wsparcie wojskowe, pośpieszyły mu z pomocą także Iran i libańska grupa bojowników Hezbollah - przypomniała AP.

Podczas gdy większość rządów państw arabskich przywróciła relacje z rządem w Damaszku, Syria pozostaje podzielona, z północno-zachodnią enklawą kontrolowaną przez bojowników powiązanych z Al-Kaidą

Turcja atakuje cele kurdyjskie na północy Syrii

Tureckie lotnictwo przeprowadziło w czwartek wieczorem kolejne intensywne ataki na pozycje i cele bojowników kurdyjskich w północnej Syrii, "uderzając w składy broni i amunicji oraz szyby naftowe" - poinformowało ministerstwo obrony Turcji.

W komunikacie resort obrony podał, że w wyniku bombardowań zniszczonych zostało 30 celów, w tym "schrony, magazyny broni i odwierty naftowe", a także "zneutralizowanych" wielu kurdyjskich bojowników.

Od niedzieli, w odwecie za zamach w Ankarze, w którym rannych zostało dwóch policjantów, turecka armia atakuje, także z użyciem dronów, pozycje i obiekty sił kurdyjskich w północnym Iraku i w północno-wschodniej Syrii.

Władze Turcji ostrzegły w środę, że wszystkie obiekty kurdyjskich bojowników w Syrii i Iraku są uprawnionymi celami ataków. Przedstawiciel ministerstwa obrony oznajmił w czwartek, że Ankara może rozważyć przeprowadzenie operacji lądowej przeciwko "organizacjom terrorystycznym, które tworzą zagrożenie dla Turcji". 

Operacja lądowa jest jednym z wariantów w celu wykluczenia tego zagrożenia, ale nie jest to jedyny wariant - oznajmił przedstawiciel resortu obrony.

W niedzielę w Ankarze doszło do zamachu samobójczego w pobliżu siedziby MSW. Do organizacji zamachu przyznała się separatystyczna Partia Pracujących Kurdystanu (PKK). 

Władze Turcji oznajmiły, że dwaj zamachowcy pochodzili z Syrii i tam zostali wyszkoleni. Armia Turcji otrzymała zgodę na ostrzał wszystkich kontrolowanych przez PKK obszarów Syrii i Iraku.