Cztery lata temu zamordowano w Moskwie czołową opozycyjną dziennikarkę Annę Politkowską. Do dzisiaj nikogo w tej sprawie nie skazano. "Ta sprawa psuje propagandowy wizerunek Rosji" - mówi korespondentowi RMF FM Przemysławowi Marcowi wiceszef "Nowej Gaziety" Andriej Lipski.
W lutym ubiegłego roku Moskiewski Okręgowy Sąd Wojskowy, kierując się werdyktem ławy przysięgłych, uniewinnił trzech mężczyzn oskarżonych o udział w zabójstwie Politkowskiej i czwartego, którego łączono z tą sprawą. Według aktu oskarżenia, dwaj Czeczeni: bracia Dżabrail i Ibrahim Machmudow pomogli zabójcy dotrzeć do Politkowskiej, a oficer milicji Siergiej Chadżikurbanow zapewnił mu wsparcie techniczne. Z morderstwem wiązany jest też oficer Federalnej Służby Bezpieczeństwa Paweł Riaguzow. Wszyscy czterej utrzymują, że są niewinni. W czerwcu ubiegłego roku Sąd Najwyższy Rosji uchylił jednak werdykt uniewinniający i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Na ławie zabrakło egzekutora i zleceniodawców mordu.
Andriej Lipski: Żeby tam był wykonawca - imię, którego znamy i nawet było publikowane wielokrotnie, i ci, co to zamówili.
Przemysław Marzec: Ja pamiętam jak dzieci Anny Politkowskiej mówiły: "Ten proces może się zakończyć tylko i wyłącznie, jeśli będzie taka wola polityczna ze strony władz". Czy taka wola polityczna jest?
Andriej Lipski: Dla jednych przedstawicieli władzy jest ważne, żeby doprowadzić do normalnego skutku. Dla drugich przedstawicieli władzy ważne jest to, żeby doprowadzić do takiego skutku, aby to nie doknęło ludzi z ich korporacji, itd. To są różne interesy.