Stany Zjednoczone planują rozbudowę swego systemu obrony przeciwrakietowej w Azji Wschodniej. Oficjalnie tarcza ma chronić USA przed rakietami z Korei Północnej. Przedstawiciele amerykańskiego rządu przyznają jednak nieoficjalnie, że będzie jej można użyć także przeciw Chinom.
Pentagon zamierza umieścić w Japonii nowy potężny radar wczesnego ostrzegania. Ma on znaleźć się na jednej z wysp na południu kraju. Azjatycka tarcza rakietowa będzie się składać także z wyrzutni antyrakiet na lądzie i wyrzutni na okrętach.
Plany USA podporządkowane są strategii administracji prezydenta Baracka Obamy, która chce przesunąć większe środki militarne do Azji i na Pacyfik. Ma to być odpowiedź Ameryki na działania rządu Chin w sprawach sporów terytorialnych i swobody żeglugi po Morzu Południowochińskim.
Jak pisze "Wall Street Journal", stratedzy Pentagonu ze szczególnym niepokojem obserwują rozbudowę przez Chiny rakiet balistycznych przeznaczonych do niszczenia okrętów. Ich zdaniem, mogą one zagrażać flocie amerykańskiej na Pacyfiku.
Jednocześnie - jak zauważa gazeta - rząd USA liczy się z tym, że rozbudowa azjatyckiej tarczy rakietowej zwiększy napięcie w stosunkach z Chinami. "WSJ" przypomina także, że w 2006 roku, gdy Pentagon instalował pierwszy radar wczesnego ostrzegania w Japonii, Pekin zażarcie protestował przeciw... rozmieszczaniu tarczy europejskiej w Polsce.
Amerykańscy eksperci są jednak przekonani, że rozbudowa systemu obrony przeciwrakietowej jest jedynym dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji.
Chiny dysponują ponad tysiącem rakiet balistycznych krótkiego zasięgu wymierzonych w Tajwan. Budują również rakiety balistyczne dalszego zasięgu i pociski manewrujące typu cruise. Niektóre z nich zdolne są do trafienia płynącego okrętu znajdującego się w odległości ponad 1500 km.