Szef niemieckiego MSZ Guido Westerwelle wezwał do ministerstwa ambasadora USA Johna Bonnella Emersona. Ma to związek z informacjami o inwigilowaniu kanclerz Angeli Merkel przez amerykańskie służby wywiadowcze. "Ambasadorowi zostanie przedstawione stanowisko rządu niemieckiego" - poinformowała rzeczniczka MSZ w Berlinie.

Tygodnik "Der Spiegel", który jako pierwszy poinformował o decyzji MSZ, podkreśla, że jest ona niecodziennym wydarzeniem w stosunkach niemiecko-amerykańskich. Fakt, że Westerwelle osobiście spotka się z dyplomatą, jest dowodem na to, że rząd poważnie traktuje ten incydent. Zwykle w imieniu resortu występują w takich przypadkach urzędnicy niższej rangi.

Wczoraj wieczorem rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert poinformował, że kanclerz Angela Merkel mogła być obiektem inwigilacji prowadzonej przez amerykańskie służby wywiadowcze.

Rząd niemiecki otrzymał informacje, że telefon komórkowy kanclerz Niemiec jest być może kontrolowany przez amerykańskie służby
- oświadczył Seibert. Skierowaliśmy niezwłocznie do naszych amerykańskich partnerów zapytanie (w tej sprawie), prosząc o natychmiastowe i wyczerpujące wyjaśnienie - czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej rządu w Berlinie.

Angela Merkel rozmawiała na ten temat telefonicznie z Barackiem Obamą. Podkreśliła, że gdyby informacje o jej inwigilowaniu miały się potwierdzić, jednoznacznie potępia takie praktyki i uznaje je za całkowicie niedopuszczalne. 

Rzecznik Białego Domu Jay Carney powiedział w Waszyngtonie, że Stany Zjednoczone nie kontrolują rozmów kanclerz i nie będą ich kontrolować. Niemieckie i amerykańskie media zwróciły jednak uwagę, że Carney użył czasu teraźniejszego i przyszłego, ale nie przeszłego.

W Berlinie na nadzwyczajnym posiedzeniu zbierze się dziś parlamentarna komisja ds. kontroli służb specjalnych. Przedstawiciele wszystkich reprezentowanych w parlamencie partii ostro potępili działania amerykańskich służb.