Ambasador Polski na Ukrainie Bartosz Cichocki został zaproszony do MSZ tego kraju w sprawie pisma dotyczącego gloryfikacji antypolskich i antysemickich nacjonalistów, które wystosował wraz z ambasadorem Izraela Joelem Lionem do władz w Kijowie i Lwowie.
Cichocki i Leon w ubiegłym tygodniu skrytykowali lwowskie oraz kijowskie władze, że "celebrują historyczne postaci i wydarzenia, które należy raz na zawsze potępić".
Ukraińska dyplomacja poinformowała, że w związku z pismem ambasador Cichocki 8 stycznia "został zaproszony" na rozmowę do MSZ w Kijowie.
Podczas rozmowy i w kontekście omówienia wspólnego oświadczenia ambasadorów Polski i Izraela z 2 stycznia polskiemu ambasadorowi zwrócono uwagę, iż publiczna dyskusja dotycząca kwestii wewnętrznych ukraińskiej polityki jest kontrproduktywna - poinformowało ukraińskie MSZ na swej stronie internetowej.
Zaznaczono także, że w trakcie kontaktów na najwyższym szczeblu między kierownictwem Ukrainy i Polski podjęto ustalenia o rozwoju dialogu na tematy historyczne na poziomie ekspertów (...) - przekazała ukraińska dyplomacja.
Cichocki i Lion opublikowali wspólny list w sprawie gloryfikacji na Ukrainie działaczy antypolskich i antysemickich 2 stycznia.
Z wielkim zatroskaniem i smutkiem odnotowaliśmy, że władze różnych szczebli Ukrainy, w tym Rada Obwodu Lwowskiego oraz Państwowa Administracja Miasta Kijowa, wciąż celebrują historyczne postaci i wydarzenia, które należy raz na zawsze potępić - napisali ambasadorowie w piśmie, które przesłano wówczas PAP oraz opublikowano na Facebooku.
Dyplomaci wyjaśnili, że 24 grudnia rada obwodu lwowskiego przyjęła uchwałę w sprawie przeznaczenia w 2020 roku środków publicznych na uczczenie pamięci "nazistowskiego kolaboranta" Andrija Melnyka, a także "ksenofobicznego, antysemickiego i antypolskiego pisarza" Iwana Łypy oraz jego syna Jurija Łypy, twórcy "rasistowskiej teorii ukraińskiej rasy".
Ambasadorowie zwrócili też uwagę, iż 1 stycznia na gmachu administracji państwowej w Kijowie wyeksponowano baner z wizerunkiem Stepana Bandery.
Pamiętając o naszych niewinnych braciach i siostrach zamordowanych w latach 1939-1945 na okupowanych terytoriach Polski, które obecnie stanowią część Ukrainy, my, ambasadorowie Polski i Izraela, uważamy, że wynoszenie do chwały osób, które aktywnie promowały czystki etniczne, jest obrazą, która przynosi efekt przeciwny do zamierzonego w walce z antysemityzmem i w procesie pojednania naszych Narodów - głosi oświadczenie.
Obecnie nasze rządy dokładają najwyższych starań, aby przeciwdziałać kolejnym atakom wobec Żydów, które mają miejsce w różnych krajach, a także aby zapobiec próbom fałszowania historii drugiej wojny światowej - czytamy.
Cichocki i Lion zaznaczyli, iż oczekują, że rada obwodu lwowskiego oraz administracja Kijowa "przyłączą się do dialogu w celu poszukiwania prawdy".
Z naszej strony jesteśmy gotowi ułatwiać współpracę z odpowiednimi instytucjami w Izraelu i Polsce, w tym z Yad Vashem i Instytutem Pamięci Narodowej - napisali przedstawiciele dyplomatyczni Polski i Izraela.
3 stycznia oświadczenie ambasadorów skomentowała dla mediów rzeczniczka MSZ Ukrainy Kateryna Zełenko. Powiedziała, że "odrodzenie i zachowanie pamięci narodowej narodu ukraińskiego jest jednym z priorytetowych kierunków polityki państwowej Ukrainy". Każdy naród i każde państwo samodzielnie wyznacza i upamiętnia swoich bohaterów - zaznaczyła.
Rzeczniczka ukraińskiej dyplomacji podkreśliła, że Ukraina uświadamia sobie, iż "istnieją działacze, instytucje, a nawet państwa zainteresowane tym, by kwestie upamiętnienia bohaterów narodowych i ważnych dat nadal były przedmiotem konfliktów między Ukraińcami i innymi narodami".
W naszym przekonaniu przyjazne i partnerskie stosunki między Ukrainą z jednej strony, a Polską i Izraelem z drugiej, są niezwykle istotnym osiągnięciem, którego wagi trudno nie docenić. Dlatego powinniśmy stać na ich straży, zapobiegać próbom prowokowania napięć w relacjach dwustronnych, w tym - na tle różnych interpretacji oraz podejścia do pamięci historycznej. Cywilizowane narody powinny kierować się zasadą szanowania wszystkich, którzy zginęli, zaś dyskusje w tej sferze powinny toczyć się na szczeblu historyków i ekspertów, a nie polityków - oświadczyła Zełenko.
Odnosząc się do tych wypowiedzi ambasada RP w Kijowie napisała w ubiegłą sobotę, że nie był to oficjalny komunikat MSZ Ukrainy.
Trudno uwierzyć, że takie słowa mogły paść z ust dyplomaty ukraińskiego. Nie zostały zresztą do tej pory zamieszczone na oficjalnej stronie internetowej MSZ Ukrainy. Gdyby były prawdziwe, oznaczałyby, że ukraińska dyplomacja zalicza do bohaterów narodowych ideologów ukraińskiego nacjonalizmu integralnego, którego ofiarą padły dziesiątki tysięcy Polaków, Żydów i tysiące przedstawicieli innych narodów - oświadczyła ambasada RP.
Jeśli pani Zełenko uważa, że kult Bandery czy Melnyka to wewnętrzna sprawa Ukrainy, to na jakiej podstawie Kijów występuje (w naszej ocenie słusznie) o uznanie przez Rosję Hołodomoru jako ludobójstwa, albo sprzeciwia się moskiewskiej teorii "ruskiego miru"? Dlaczego Ukraina może wypowiadać się na przykład na temat odbudowy pomników UPA w Polsce, a Polska ma się nie wypowiadać na temat polskich ofiar UPA spoczywających w bezimiennych dołach śmierci na terytorium Ukrainy? - zaznaczono.
Najtrudniej uwierzyć, że rzecznik prasowa MSZ Ukrainy mogła sugerować, iż za oświadczeniem ambasadorów Polski i Izraela stoi interes strony trzeciej. Polska i osobiście ambasador Cichocki wielokrotnie dowiedli swojego negatywnego stosunku do agresji Rosji na Ukrainę i potwierdzili działaniami na arenie międzynarodowej swe wsparcie dla Ukrainy. Nad zyskami strony trzeciej ze sporów na tle historycznym Ukrainy z jej najwytrwalszymi sojusznikami powinni zastanawiać się ci, którzy publicznie i na szczeblu państwowym oddają cześć autorom i wykonawcom czystek etnicznych lat 40. Jesteśmy przekonani, że doszło do informacyjnego zniekształcenia - oświadczyła polska ambasada na Ukrainie.