Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro zezwolił na użycie wojska w walce z wielkimi pożarami lasów w Amazonii. Zgodnie z prezydenckim dekretem, armia będzie także współpracować z organami bezpieczeństwa publicznego i agencjami ochrony środowiska.
Zachodnie agencje podkreślają, że Bolsonaro zmienił swoje podejście do pożarów w Amazonii pod presją opinii międzynarodowej.
Jeszcze w czwartek Bolsonaro twierdził, że Brazylia nie ma środków, aby walczyć z pożarami. Amazonia jest większa od Europy, jak można walczyć z kryminalnymi podpaleniami na takim obszarze? Nie mamy na to środków - mówił dziennikarzom. Wcześniej uznał szalejący ogień za zjawisko naturalne i oskarżył o wywoływanie pożarów organizacje pozarządowe.
Według oficjalnych danych pożary na obszarze Amazonii są w tym roku większe o 83 proc. w porównaniu z takim samym okresem w ub. roku. Płoną rozległe obszary puszczy tropikalnej, która jest uważana za "płuca Ziemi" i jedną z najważniejszych przeszkód przed zmianami globalnego klimatu.
Pożary tropikalnych lasów deszczowych w Amazonii są normalnym zjawiskiem o tej porze roku. Jednak tym razem ekolodzy twierdzą, że znaczna część tych pożarów jest celowo wzniecana przez farmerów, którzy chcą w ten sposób powiększyć swoje pastwiska i pola uprawne.
Prezydent Francji Emmanuel Macron napisał w czwartek na Twitterze, że pożary w Amazonii są zagrożeniem dla całego świata oraz, że ta sprawa powinna być przedyskutowana na szczycie grupy G7, który rozpoczyna się w sobotę we francuskim Biarritz.
Nasz dom płonie. Dosłownie. Amazonia, która produkuje 20 proc. naszego tlenu jest trawiona przez pożary. To jest międzynarodowy kryzys - napisał po francusku i po angielsku Macron.