Amnesty International wezwało w poniedziałek polskie władze do przeprowadzenia śledztwa w sprawie domniemanych tajnych więzień CIA, które miałyby się znajdować na terenie Polski.
Ma to związek z artykułem tygodnika "New Yorker", według którego, w Polsce przetrzymywano Chalida Szejka Muhammada - człowieka numer trzy w al Kaidzie.
Amerykański tygodnik napisał, że ten najważniejszy schwytany
przez Amerykanów terrorysta był przez wiele miesięcy przesłuchiwany w tajnym więzieniu CIA w Polsce. Pierwsze
informacje o tym, jakoby Szejka Muhammada przetrzymywano w naszym kraju, podała już w 2005 r. telewizja ABC.
W lutym br. po rocznym dochodzeniu Parlament Europejski przyjął
raport, w którym oskarżono wiele rządów państw Unii Europejskiej, w tym rząd Polski - o tolerowanie niezgodnej z prawem działalności CIA w Europie - takiej jak porywanie lub przewożenie osób podejrzanych o działalność terrorystyczną.
W dokumencie stwierdzono m.in., że w okresie od ataków
terrorystycznych z 11 września 2001 roku do początku 2005 roku CIA wykonała co najmniej 1245 lotów w europejskiej przestrzeni
powietrznej. W 10 krajach, w tym w Polsce - 11 razy, w Niemczech - 336 i 170 razy w Wielkiej Brytanii - CIA wykorzystywała lotniska do lądowań i startów samolotów znanych z tego, że były używane do przewożenia więźniów.
Pięć miesięcy później, w czerwcu, Rada Europy przyjęła nowy
raport dotyczący więzień CIA. Stwierdzono w nim m.in., że w Polsce i w Rumuni CIA miała w latach 2003-2005 tajne więzienia i
przetrzymywano w nich osoby podejrzane o terroryzm. Z dokumentu wynika też, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski "wiedział i aprobował" rolę Polski w tajnych operacjach CIA. Mieli o nich wiedzieć też ówcześni wysocy rangą funkcjonariusze państwowi: minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, szef WSI Marek Dukaczewski i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec.
Wszyscy zaprzeczyli tym informacjom. Siwiec pod koniec lipca
złożył pozew przeciwko autorowi raportu Dickowi Marty'emu.
Chalid Szejk Muhammad został schwytany w Pakistanie na początku 2003 r. dzięki donosowi informatora, któremu Amerykanie zapłacili 25 mln dol. Znaleziono przy nim list od Osamy ben Ladena, co wzbudziło wśród śledczych nadzieje, że Muhammad może znać miejsce pobytu swojego szefa.