Abchascy separatyści nie składają broni. Starają się wyprzeć gruzińskie wojsko z wąwozu Kodori – powiedział dziennikarzowi RMF FM Maksim Glindżja z abchaskiego MSZ. Nie zważają na decyzję rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, który ogłosił zawieszenie broni.
Kontynuujemy operację, niezależnie od decyzji Miedwiediewa. A to dlatego, że to była nasza operacja wojskowa, także związana z przywróceniem stabilności i bezpieczeństwa. Walki trwają, wypychamy oddziały gruzińskie. Stworzyliśmy nawet dla nich korytarz ewakuacyjny - daliśmy możliwość wycofania się, ale odmówili - twierdził w rozmowie z naszym reporterem Maksim Glindżja:
Dziś rano władze zbuntowanej republiki poinformowały, że abchaskie wojska okrążyły Gruzinów w północnej części wąwozu Kodori. W operacji uczestniczyło około tysiąca powołanych do służby abchaskich rezerwistów. Przedstawiciel sztabu generalnego armii abchaskiej Anatolij Zajcew podkreślił, że w natarciu na pozycje gruzińskie w wąwozie nie biorą udziału żadne obce wojska. Z powodu działań militarnych, północną część wąwozu Kodori opuścili obserwatorzy ONZ.
Operacja wojskowa w Abchazji rozpoczęła się w sobotę – napięcie w rejonie wzrosło na skutek walk w innej zbuntowanej republice, Osetii Południowej. Siły abchaskie zaatakowały wówczas kontrolowaną przez Tbilisi górną część strategicznego wąwozu Kodori. Ponadto strona gruzińska alarmowała, że rejon jest bombardowany przez rosyjskie siły powietrzne.