Zawieszenie broni, ogłoszone przez Dimitrija Miedwiediewa, oznacza prawdopodobnie koniec wojny w Gruzji, ale nie spokój i stabilizację - uważa Sławomir Dębski z Instytutu Spraw Międzynarodowych. Szanse kraju na normalność maleją z każdą chwilą konfliktu.
Zaskakująca decyzja o rozpoczęciu akcji militarnej, a potem przegrana nie poprawią gruzińskiego wizerunku. Plan Moskwy zaś wobec Kaukazu będzie niezmienny: Trwale niestabilna Gruzja to jest cel rosyjskiej polityki w tej chwili – mówi szef Instytutu Spraw Międzynarodowych, Sławomir Dębski. I dodaje, że wojna bezpowrotnie zaprzepaściła szanse na odzyskanie zbuntowanych Abchazji i Osetii Południowej:
Zdaniem Sławomira Dębskiego, Gruzja będzie się więc musiała pogodzić z utratą republik, a jedyną szansą, by jakoś jej tę stratę osłodzić, byłoby wytyczenie przed Tbilisi realnego planu wejścia do NATO lub nawet Unii Europejskiej. Destabilizacja Kaukazu może pogrzebać też szanse Polski na uniezależnienie się przy pomocy Gruzji od rosyjskich dostaw ropy naftowej.
Co oznacza zakończenie operacji z gruzińskiego punktu widzenia? O tym nasz specjalny wysłannik do Tbilisi Przemysław Marzec: