96-letnia była sekretarka z obozu koncentracyjnego w Stutthofie stanie przed sądem. Postawiono jej zarzuty współudziału w zabójstwie w 11 387 przypadkach, a współudziału w usiłowaniu zabójstwa w siedmiu przypadkach. "Bild am Sonntag" pisze, że kobieta twierdzi, iż o mordowaniu ludzi nic nie wiedziała.
Była sekretarką komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof. "Irmgard Furchner twierdzi jednak, że nic nie wiedziała morderstwach" - pisze gazeta "Bild am Sonntag".
W wieku 18 lat kobieta rozpoczęła pracę jako maszynistka w nazistowskim obozie zagłady. Wcześniej pracowała jako maszynistka w Dresdner Bank w Marienburgu (obecnie Malbork).
"W obozie koncentracyjnym Stutthof sekretarka zarabiała dobrze, podczas gdy więźniowie głodowali, umierali z wycieńczenia (...), byli zagazowywani lub rozstrzeliwani" - podkreśla "Bild".
"Byłam stenografką dla komendanta Hoppego i jego adiutanta, ale więcej pisałam dla Hoppego" - powiedziała 96-latka w zeznaniach w 1954 roku. Przez jej ręce przechodziła "cała korespondencja z Urzędem Administracji Gospodarczej SS" (który koordynował m.in. wykorzystywanie robotników przymusowych w obozach koncentracyjnych). "Hoppe dyktował egzekucje i deportacje" - pisze "Bild am Sonntag".
"Ale Furchner udaje, że nie ma o tym pojęcia. Z komendantury widziała baraki więźniów, komorę gazową i krematorium. Mimo to twierdzi, że nic nie słyszała o morderstwach" - zauważa gazeta.
"Bild am Sonntag" pisze, że 30 września "straszna pani Furchner" (furchtbare Frau Furchner) ma stanąć przed sądem okręgowym w Itzehoe (Szlezwik-Holsztyn). Przed sądem dla nieletnich, ponieważ w chwili popełnienia zarzucanych jej czynów miała zaledwie 18 lat. Zarzut współudziału w zabójstwie postawiono w 11 387 przypadkach, a współudziału w usiłowaniu zabójstwa w siedmiu przypadkach.
Irmgard Furchner urodziła się 29 maja 1925 roku w Kalthofie koło Gdańska jako Irmgard Dirksen. W obozie koncentracyjnym Stutthof poznała SS-Oberscharfuehrera Heinza Furchtsama. Ponieważ jego nazwisko (furchtsam - strachliwy - red.) zupełnie nie pasowało do funkcjonariusza obozu koncentracyjnego, zmienił nazwisko na Furchner i w 1954 roku ożenił się z młodszą o 19 lat Irmgard - opisuje gazeta.
"Była sekretarka obozu koncentracyjnego szybko znalazła po wojnie nową pracę - między innymi jako urzędniczka sądowa" - podkreśla "Bild Am Sonntag".
Od 1960 roku Irmgard Furchner mieszkała wraz z mężem, który zmarł w 1972 roku, w apartamentowcu przy Birkenweg w Szlezwiku - w mieszkaniu spółdzielczym dla urzędników. W 2014 roku zamieszkała w domu spokojnej starości.
Ponad 76 lat po zakończeniu wojny proces Irmgard Furchner jest jednym z ostatnich procesów nazistów. Ale prawdopodobnie nie będzie to ostatni - podkreśla "Bild am Sonntag".
W październiku w sądzie okręgowym w Neuruppin rozpocznie się proces 100-letniego byłego strażnika obozu koncentracyjnego Sachsenhausen o współudział w 3518 przypadkach zabójstwa.