Francuskie i włoskie samoloty gaśnicze włączyły się do walki z pożarami w rejonie Aten. Z pomocą przybyło też kilkudziesięciu strażaków z Cypru. W Grecji szaleje ok. 40 potężnych pożarów. Najgorzej na półwyspie Peloponez, wokół starożytnej Olimpii i w rejonie Koryntu.
Według oficjalnych danych, zginęło już co najmniej 56 osób, ale władze przestrzegają, że bilans może być znacznie większy, gdyż do spalonych miejsc strażacy będą mogli dotrzeć dopiero, gdy sytuacja zostanie opanowana.
Jak powiedział RMF FM attache prasowy ambasady polskiej w Atenach Sławomir Misiak, rejony w których szaleją pożary są często odwiedzane przez turystów, także z Polski: Nie mieliśmy sygnałów, by komukolwiek coś się stało - powiedział.
Najgorzej jest w pobliżu miasta Zaharo na Peloponezie, gdzie armia postawiła miasteczko namiotowe dla tysięcy mieszkańców, którzy stracili dach nad głową. Żołnierze rozdają wodę pitną i żywność. W mieście zginęło 30 osób, w tym matka z czworgiem dzieci.
W niektórych miejscach doszło do celowych podpaleń. Poprzedniej nocy ogień pojawił się w ponad 20 miejscach niemal jednocześnie, co według strażaków nie mogło być przypadkiem. Wczoraj grecka policja zatrzymała cztery osoby podejrzane o podłożenie ognia.
Z ogniem walczy już ponad tysiąc strażaków i pół tysiąca żołnierzy. Z pomocą mają dotrzeć strażacy z Hiszpanii, Niemiec i Norwegii. W ciągu ostatnich trzech dni spłonęło 70 tys. hektarów lasów, więcej niż w poprzednich trzech miesiącach.
Żywioł już zaliczany jest do pożarów, które w ciągu ostatnich 150 lat pochłonęły najwięcej ofiar. Dwadzieścia lat temu w pożarach lasów w Chinach zginęło prawie 120 osób a ponad 5 tysięcy zostało bez dachu nad głową.