Te strzały wywołały szok na całym świecie – 25 lat temu na placu św. Piotra próbowano zabić Jana Pawła II. Spust nacisnął Mehmet Ali Agca, jednak do dziś nie ustalono jego mocodawców. Tropy prowadzą na Kreml.
Z oficjalnych i prywatnych śledztw prowadzonych we Włoszech wynika, że inspiratorami spisku na życie papieża były najwyższe czynniki Kremla. Dzięki nowym technologiom eksperci potwierdzili, że na zdjęciu zrobionym przed 25 laty na placu św. Piotra za Ali Agcą stoi Siergiej Antonow, jeden z domniemanych bułgarskich organizatorów zamachu.
Włoska komisja Mitrochina sporządziła nawet raport w tej sprawie – dokument utknął jednak w parlamencie poprzedniej kadencji. Przewodniczący komisji, senator Paolo Guzzanti wierzył, że parlamentarne dochodzenie zostanie wznowione. Teraz nie jest już jednak takim optymistą. - Teraz jest lewicowa większość z licznymi partiami komunistycznymi - zwraca uwagę senator i przypomina, że to właśnie komuniści próbowali storpedować prace komisji.
Guzzanti liczy, że sprawą zajmą się teraz włoscy sędziowie, którym przekazał raport komisji. Wiadomo jednak, że nie uda się wytoczyć ponownego procesu Antoniowowi – włoskie prawo zakazuje bowiem ponownego sądzenia osoby raz uniewinnionej. Senator zwraca uwagę, że teraz należy skupić swoją uwagę na mocodawców – ma nadzieję, że zajmie się tym włoski wymiar sprawiedliwości.
Dzisiejszy „Dziennik” pisze natomiast, że w archiwach bułgarskiego wywiadu udało się wpaść na trop istnienia prawdopodobnych łączników pomiędzy bułgarskimi a sowieckimi służbami specjalnymi. Nazwisk dwóch agentów nie ujawniono – wiadomo, że żyje już tylko jeden z nich. Jeden z członków komisji Mitrochina miał skomentować ten ślad jako bezsprzeczny dowód na to, że za zamachem na Jana Pawła II stała Moskwa.