Do 205 wzrosła liczba ofiar gwałtownej powodzi w Hiszpanii. Władze zastrzegły jednak, że w związku z dużą liczbą zaginionych liczba ofiar śmiertelnych może być jeszcze większa. Komendant obrony cywilnej Pedro Baptista przekazał, że 10-osobowy zespół portugalskich ratowników dotarł w piątek wieczorem do Walencji. To pierwsza w Hiszpanii zagraniczna grupa ratowników.

Do Walencji dotarła pierwsza zagraniczna grupa ratowników

Jak przekazał komendant obrony cywilnej Pedro Baptista, kierujący portugalskim zespołem wyspecjalizowanym w poszukiwaniach osób zaginionych w kataklizmach, w skład wysłanej do Walencji ekipy wchodzi sześciu mężczyzn i cztery kobiety. Dodał, że należą oni do portugalskiego stowarzyszenia ratowników APBS.

Wyjaśnił, że władze Hiszpanii za pośrednictwem swojej ambasady w Lizbonie wyraziły zgodę na misję portugalskich ratowników, a także dopuściły ją do miejsc zastrzeżonych dotychczas tylko dla lokalnych zespołów ratowniczych.
Pochodzący z Porto ratownicy mają doświadczenie w zagranicznych akcjach ratowniczych. Jedną z nich były poszukiwania ofiar trzęsienia ziemi, które nawiedziło Turcję w lutym 2023 r.

Portugalscy ratownicy, którzy dotarli do Walencji w piątkowy wieczór, przybyli wraz z trzema psami poszukiwawczymi, generatorami prądu oraz specjalistycznym sprzętem do poszukiwań osób zaginionych w kataklizmach.

Do piątkowego wieczora władze Hiszpanii potwierdziły śmierć 205 osób. Zastrzegły jednak, że w związku z dużą liczbą zaginionych liczba ofiar śmiertelnych może być większa.

Trzydniowa żałoba w Hiszpanii

W piątek do Walencji dotarło również kolejnych 500 żołnierzy ze specjalnej jednostki ratowniczej (UME) do pomocy poszkodowanym i oczyszczania miast.

Na terenie zniszczonym przez klęskę żywiołową pracuje obecnie 1,7 tys. mundurowych. Minister obrony Margarita Robles zapowiedziała, że w razie konieczności zostanie zmobilizowanych nawet ponad 100 tys. żołnierzy.

W czwartek szef MSW Fernando Grande-Marlaska obarczył lokalne władze wspólnoty autonomicznej Walencji odpowiedzialnością za spóźnione ostrzeżenia przed burzami. Według niego było to obowiązkiem władz regionalnych - podobnie, jak miało to miejsce w przypadku poprzednich sytuacji kryzysowych.

"Drogi dojazdowe do Walencji wciąż pozostają zamknięte, a władze zalecają, aby nie poruszać się po żadnych drogach w prowincji. Szybkie połączenie kolejowe z Madrytem nie będzie funkcjonować przez dwa-trzy tygodnie" - poinformował resort transportu.

RMF FM rozmawiał z panią Iloną, Polką mieszkającą od 10 lat w rejonie prowincji Walencja. Przyznała, że sytuacja wygląda katastroficznie.

Autostrady są totalnie zniszczone, woda zerwała asfalt, przęsła, mosty. Wzdłuż dróg jest mnóstwo porzuconych samochodów. Nie wiemy, czy tam w środku są jakieś osoby - mówiła na antenie RMF FM.

Według Polki, "mnóstwo ludzi było zaskoczonych wodą. Akurat wracali do domu lub jechali w celu załatwienia swoich spraw, bo jest to strefa dużego przemysłu, są tu centra handlowe".

Wygląda to wszystko jak po wojnie, jakby przeszedł olbrzymi tajfun - podsumowała pani Ilona.