Owacje na stojąco dla polskiego bohatera. W przededniu kolejnej rocznicy bitwy pod Monte Cassino Radio RMF FM wraz z Polonią z kilku amerykańskich stanów uhonorowało pułkownika Romualda Lipińskiego, który mieszka w pobliżu stolicy USA. Polacy pojawili się przed jego domem z naszym amerykańskim korespondentem Pawłem Żuchowskim.


Pułkownik Lipiński nic nie wiedział o planowanej niespodziance. Nasz dziennikarz Paweł Żuchowski umówił się z nim na kawę. Poprosił, by pułkownik założył swój mundur, bo zapowiedział, że chce zrobić z nim pamiątkowe zdjęcie.

Kiedy pułkownik wyszedł ze swojego domu, rozległy się brawa. Polacy zaśpiewali 200 lat dla blisko 100-letniego bohatera.

Były też i czerwone maki, choć nie jest prosto kupić maki w USA, ale Polak potrafi - śmieje się nasz dziennikarz i dodaje - Były więc i maki. 

Pułkownik Romuald Lipiński nie krył wzruszenia.

Polski bohater został obdarowany również prezentami od RMF FM, Polsko Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej i Polaków mieszkających w USA. Były kosze z polskimi produktami, listy i kwiaty.

Romuald Lipiński miał 19 lat, gdy brał udział w bitwie o Monte Cassino.

Mimo że dziś ma 96 lat, często pojawia się na uroczystościach w ambasadzie RP w Waszyngtonie. Nie odmawia spotkań i rozmów o trudnych wojennych czasach oraz emigracji. Jak podkreślał, na jego dobrą formę wpływa kilka czynników: Gimnastykuję się, odżywiam się, mam dietę jak się należy, trzeba jakoś żyć.

Pułkownik mieszka w Annandale w stanie Wirginia. Około 20 minut jazdy samochodem od Waszyngtonu.

Ten prawie 96-letni weteran wciąż spotyka się z ludźmi i opowiada o czasach wojny. Bardzo zależy mu na zachowaniu pamięci o swoich kolegach, którzy zginęli pod Monte Cassino. 

Kilkanaście dni temu Romuald Lipiński został awansowany na stopień pułkownika. Uroczystość odbyła się w rezydencji ambasadora RP w Waszyngtonie. 


Pułkownik Lipiński nie pierwszy raz został uhonorowany przez Polonię. W zeszłym roku Polacy mieszkający w okolicy stolicy USA, przejechali przed jego domem, również w przededniu rocznicy bitwy o Monte Cassino. Wówczas w chwili, gdy pułkownik Romuald Lipiński udzielał wywiadu RMF FM na ulicę wjechało kilkadziesiąt samochodów udekorowanych w biało - czerwone barwy. Pilotowane były przez miejscową policję.

Nasz dziennikarz Paweł Żuchowski kilka tygodni później namówił naszych słuchaczy do wysyłania kartek pułkownikowi z okazji 95. urodzin. Kartki sprawiły weteranowi ogromną radość. 



Pułkownik Lipiński urodził się w 1925 roku niedaleko Brześcia. W wieku 16 lat wraz z rodziną został zesłany w głąb Związku Radzieckiego. Po inwazji hitlerowskich Niemiec na ZSRR w 1941 r. dołączył do Armii Andresa. Walczył w szeregach pułku, który 18 maja 1944 roku po wielomiesięcznych krwawych starciach zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru na Monte Cassino. Od 1953 roku Lipiński mieszka w USA, gdzie pracował jako inżynier. Mimo emerytury często uczestniczy w wydarzeniach honorujących weteranów.

Krwawa bitwa pod Monte Cassino

18 maja 1944 r., po niezwykle zaciętych walkach 2. Korpus Polski dowodzony przez gen. Władysława Andersa zdobył wzgórze Monte Cassino wraz ze znajdującym się na nim klasztorem.

W bitwie zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych. Pułkownik Romuald Lipińskie zawsze, gdy wspomina wojenne czasu mówi nie tylko o sobie, ale o kolegach, którzy polegli. Prosi, by nie zapominać o tych, którzy oddali swoje życie pod Monte Cassino.


Opracowanie: