Dziś w Sądzie Okręgowym w Warszawie miał zapaść wyrok w sprawie Kajetana P. oskarżonego o brutalne zabójstwo 30-letniej Katarzyny J., nauczycielki języka włoskiego. Proces toczył się ponad rok. Na wniosek rodziny pokrzywdzonej był utajniony. W sądzie doszło jednak do nieoczekiwanego zwrotu. Wznowiono przewód sądowy, a to oznacza, że na wyrok trzeba będzie jeszcze poczekać

[AKTUALIZACJA: Wyrok ws. Kajetana P. zapadnie najwcześniej 4 października]

Proces Kajetana P., okrzykniętego przez media "Hannibalem z Żoliborza", ruszył w maju 2018 roku. Akt oskarżenia trafił do sądu w połowie lipca 2017 roku. Rozprawy odbywały się w sali dla najgroźniejszych przestępców w sądzie przy ul. Kocjana na warszawskim Bemowie, która znajduje się w oddzielnym, ogrodzonym budynku. W tej samej sali w przeszłości byli sądzeni najgroźniejsi przestępcy; zeznają tam też osoby, których bezpieczeństwo jest chronione.

29-letni bibliotekarz miał status szczególnie niebezpiecznego. Policjanci przywozili go do sądu przy zachowaniu szczególnych środków ostrożności z aresztu śledczego w Poznaniu, gdzie znajduje się oddział psychiatryczny o wzmożonym zabezpieczeniu.

Makabryczne zabójstwo

Kajetan P. jest oskarżony o brutalne zabójstwo w 2016 r. tłumaczki języka włoskiego i napaść na policjanta i biegłą psycholog. Do morderstwa doszło 3 lutego 2016 roku w mieszkaniu przy ul. Skierniewickiej na warszawskiej Woli, gdzie mężczyzna umówił się na lekcję języka włoskiego z 30-letnią tłumaczką Katarzyną J. Mężczyzna kilkakrotnie dźgnął kobietę nożem w szyję. Ciało rozczłonkował i przewiózł taksówką do wynajmowanego mieszkania przy ul. Potockiej na Żoliborzu. Żeby zatrzeć ślady zabójstwa, spowodował w tym mieszkaniu pożar. Zwłoki Katarzyny J. odkryli gaszący ogień strażacy.

Od 6 lutego 2016 r. Kajetan P. był poszukiwany przez prokuraturę listem gończym. Ujęto go po 11 dniach na Malcie i przekazano Polsce. Podczas przesłuchania nie okazał skruchy. Z jego wyjaśnień wynikało, że lektorka była przypadkową ofiarą. Mówił, że postanowił zabić człowieka "w ramach pracy nad sobą i walki ze słabościami".

"Przedstawiając przebieg zdarzenia, Kajetan P. powiedział prokuratorom, że targały nim sprzeczne emocje, miał potrzebę samodoskonalenia i pozbywania się ludzkich słabości. Elementem samodoskonalenia były m.in. głodówki, intensywne ćwiczenia fizyczne, zerwanie wszelkich związków z rodziną. Na pewnym etapie tej ewolucji, jak sam mówił, uznał, że musi zabić jakąś osobę" - informowała prokuratura.

P. twierdził w wyjaśnieniach - jak wówczas ujawniła prokuratura - że zabójstwo miało na celu "pozbycie się słabości, jaką jest przekonanie, że życie ludzkie jest warte więcej niż życie świni czy komara". "Całkowity przypadek spowodował, iż ofiarą została Katarzyna J. Telefon do niej znalazł na stronie internetowej z ogłoszeniami, ofertami korepetycji językowych" - mówił prokurator. Jak dodawał, podejrzany dzwonił do kilku osób, a wybrał Katarzynę J. m.in. dlatego, że w sieci nie było jej zdjęcia. "Ofiara była całkowicie przypadkowa, nie znali się wcześniej, rozmawiali przez telefon w celu umówienia się na zajęcia" - relacjonował prokurator.

27 czerwca b.r. w procesie wygłoszono mowy końcowe, a w piątek 5 lipca zapadnie wyrok. Jego sentencja będzie jawna, ale uzasadnienie utajnione.

Kajetanowi P. grozi od ośmiu lat więzienia do dożywocia. Kara jednak może być nadzwyczajnie złagodzona ze względu na stan psychiczny oskarżonego. Biegli uznali bowiem, że mężczyzna dopuścił się przestępstwa w stanie ograniczonej poczytalności.