Rozpoczął się proces Kajetana P. oskarżonego o brutalne zabójstwo Katarzyny J., tłumaczki j. włoskiego. Sąd odczytał akt oskarżenia w tej sprawie. Uwzględnił także wniosek o wyłączenie jawności. W trakcie rozprawy zastosowano nadzwyczajne środki ostrożności.
Przewód sądowy został otwarty, akt oskarżenia oczywiście został odczytany, także na tę chwilę mamy już proces w toku - powiedział dziennikarzom adwokat Rafał Carko, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych.
Dodał, że z uwagi na wyłączenie jawności nie może udzielić żadnych informacji. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że uwzględniony został wniosek o wyłączenie jawności i obowiązuje nas tajemnica - powiedział.
Z tych samych powodów żadnych informacji, poza tą o rozpoczęciu procesu nie przekazali także obrońcy Kajetana P.
Prokurator Łukasz Łapczyński z warszawskiej prokuratury okręgowej poinformował dziennikarzy, że jawność rozprawy wyłączono na wniosek rodziny pokrzywdzonej "z uwagi na ważny interes prywatny".
Pierwsza rozprawa z udziałem Kajetana P. rozpoczęła się około godz. 10.30. W trakcie rozprawy zastosowano nadzwyczajne środki ostrożności, do tego stopnia, że dziennikarzom nie udzielono informacji o doprowadzeniu Kajetana P. do sądu.
Rozprawa odbyła się w kompleksie budynków sądowych przy ul. Kocjana. Kajetan P. był sądzony w specjalnej sali sądowej, która jest położona w oddzielnym, ogrodzonym budynku. W sali tej w przeszłości sądzeni byli najgroźniejsi przestępcy. Zeznają tam też osoby, których bezpieczeństwo jest szczególnie chronione. Terminy kolejnych rozpraw wyznaczono na 18 czerwca i 4 lipca.
Kajetan P. jest oskarżony o brutalne zabójstwo tłumaczki języka włoskiego w 2016 r. oraz o uderzenie łokciem konwojującego go funkcjonariusza. Akt oskarżenia Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu w połowie lutego. W ocenie śledczych mężczyzna działał w warunkach ograniczonej poczytalności i może odpowiadać przed sądem.
3 lutego 2016 r. Kajetan P. - pod pozorem rozpoczęcia nauki języka włoskiego - spotkał się z tłumaczką Katarzyną J. w jej mieszkaniu na warszawskiej Woli. Tam - jak wynika z ustaleń śledczych - zabił ją nożem. Aby ukryć zwłoki i uniknąć odpowiedzialności, rozczłonkował je i przewiózł do wynajmowanego przez siebie mieszkania. Następnie uciekł. Zatrzymano go po 11 dniach na Malcie i przekazano do Polski.
(mpw)