Część cmentarza w gliwickiej dzielnicy Sośnica wygląda jak wielkie gruzowisko. Kilkanaście nagrobków kompletnie zniszczył środowy wybuch i pożar w sąsiednim zakładzie dystrybucji gazów.
Ludzie, którzy przychodzą na cmentarz mówią, że eksplozja była potężna. Wygląda, jakby bomba uderzyła. Byłam akurat w kościele. To był taki huk, że myślałam, że cały blok wyleciał w powietrze. Okno moje w kuchni tak strzeliło, że bałam się, że szyby wypadną. Na szczęście nikt nie zginął- opowiadali reporterce RMF FM Annie Kropaczek mieszkańcy Sośnicy.
Na kilkanaście dni przed uroczystością Wszystkich Świętych niektórzy zaczęli robić porządki na zrujnowanej części cmentarza. Nie ma na co czekać, zbliża się święto, jakiś szacunek się należy - mówił jeden z mężczyzn. Mówią, że ta firma nie była ubezpieczona, więc z ojcem przyszliśmy naprawić grób. Dobrze, że płyty nie popękały. 5 lat temu za pomnik płaciliśmy 5 tysięcy złotych, teraz na pewno byłoby drożej . Niektórych nagrobków nie da się tak łatwo naprawić, inne nawet trudno odnaleźć - podkreślał. Nagrobek znajomych został po prostu zmieciony, szukam i nie mogę znaleźć - mówiła kobieta, która odwiedziła nekropolię.
Do eksplozji, która zniszczyła cmentarz doszło po tym, jak jeden z pracowników zakładu, w którym trzymano butle gazowe wózkiem widłowym zahaczył o jedną z nich. Nie brakuje głosów, że taka firma w ogóle nie powinna znaleźć się w pobliżu cmentarza. -Tu otwarty ogień ze zniczy , a tuż obok butle z gazem. To jest chyba coś nie tak - mówili naszej reporterce oburzeni mieszkańcy Gliwic.