Znachor Marek Haslik, podejrzany o przyczynienie się do śmierci półrocznej Magdy z Brzeznej, opuścił już areszt w Nowym Sączu - informuje reporter RMF FM Maciej Pałahicki. Mężczyzna wsiadł do prywatnego auta i odjechał w nieznanym kierunku. O wyjściu znachora z aresztu zdecydował sąd - uznał, że Haslik musi leczyć się na wolności z powodu problemów kardiologicznych.
Krakowska prokuratura zapowiedziała już zażalenie na decyzję sądu. Uważamy, że dalej powinien być izolowany i zachodzi obawa matactwa - podkreślał prok. Piotr Kosmaty.
Marek Haslik "leczył" 6-miesięczną Magdę z Brzeznej, która w połowie kwietnia zmarła z głodu. W chwili śmierci ważyła zaledwie 3,5 kg.
Bezpośrednią przyczyną śmierci była wielonarządowa niewydolność organów tego dziecka, wyniszczonego i odwodnionego, a spowodowane to było najprawdopodobniej nieprawidłowym odżywianiem i skrajnym niedożywieniem - mówił nam w połowie września prok. Kosmaty po tym, jak biegli wydali ostateczną opinię po sekcji zwłok dziewczynki.
Jej rodzice usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci Magdy. Grozi im do 10 lat więzienia.
W trakcie przesłuchań rodzice przyznali, że utrzymywali kontakty ze znachorem z Nowego Sącza i korzystali z jego "usług medycznych". Jak podawała wcześniej prokuratura, zgodnie z zaleceniami Marka Haslika dziewczynkę żywiono np. kozim mlekiem rozpuszczonym w wodzie.
Haslikowi śledczy zarzucili udzielanie usług medycznych bez uprawnień i sprawstwo kierownicze nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Ze względu na ważny interes społeczny sąd na wniosek prokuratury zezwolił na ujawnienie personaliów znachora. Prokuratura zaapelowała również o zgłaszanie się osób, które mają wiedzę o jego działalności lub korzystały z jego usług.