Samolot z Dariuszem Przywieczerskim, skazanym w 2005 roku w aferze FOZZ na więzienie i poszukiwanym listem gończym, o godzinie 13:15 wylądował na lotnisku w Warszawie. Były szef Uniwersalu został zatrzymany na Florydzie. W 2005 roku został skazany przez warszawski sąd na 3,5 roku więzienia w związku z aferą FOZZ.
O godz. 13.15 wylądował samolot z przywiezionym przez polskich policjantów Dariuszem Przywieczerskim na pokładzie. Rozpoczęła się procedura związana z ostatecznym ulokowaniem go w polskim zakładzie karnym - poinformował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Pan Dariusz Przywieczerski mówił o sobie, że jest Napoleonem polskiego biznesu. Dziś ma więc swoje Waterloo - dziś o godz. 13.15 wylądował samolot ze Stanów Zjednoczonych, z przywiezionym na pokładzie przez polskich policjantów skazanym Przywieczerskim, który ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości - poinformował Ziobro.
Jak dodał, rozpoczęła się procedura związana z ostatecznym ulokowaniem Przywieczerskiego w polskim zakładzie karnym.
Szef resortu sprawiedliwości przypomniał, że Przywieczerski został skazany, jako jeden z odpowiedzialnych za "gigantyczną aferę" związaną z FOZZ.
Była to afera, którą niektórzy nazywają matką polskich afer, aferę, która doprowadziła do wyprowadzenia gigantycznych pieniędzy na szkodę polskiego Skarbu Państwa - szacuje się, że mogło to być od dwóch do nawet ośmiu miliardów dolarów - podkreślił Ziobro.
Zdaniem Ziobry, ekstradycja Przywieczerskiego pokazuje, że polskie państwo jest do końca skuteczne. Ściga przestępców, którzy uderzają w nasze interesy - ocenił.
Dodał, że w aferę FOZZ uwikłani byli niezwykle wpływowi ludzie, m.in. ze służb specjalnych PRL oraz służb sowieckich. Pojawili się też ludzie związani z służbami sowieckimi oraz zwykli bandyci, gangsterzy. Była tam wybuchowa mieszkanka, konglomerat uwikłań, zło jak w soczewce - podkreślił.
To budziło naturalny strach ludzi, którzy byli odpowiedzialni za funkcjonowanie organów kontroli państwa, ludzi, którzy odpowiadali za organy ścigania. W sposób naturalny bali się sądzić tę sprawę, bali się zemsty ludzi wpływowych, bezwzględnych ludzi, którzy dorobili się gigantycznych majątków kosztem FOZZ - dodał Ziobro.
Sprawę FOZZ okrzyknięto mianem największej afery III RP. Fundusz w nieformalny sposób miał skupować za granicą po niższej cenie polskie zadłużenie zagraniczne z czasów PRL. Według prokuratury, w latach 1989-90 afera FOZZ spowodowała 350 mln zł strat; sądy uznały, że straty wynoszą co najmniej 134 mln zł. Aferę wykryła NIK. Prokuratura wszczęła śledztwo w 1991 r. Akt oskarżenia przekazano sądowi w 1993 r., ale sąd odesłał sprawę prokuraturze.
Ponowny akt oskarżenia trafił do sądu w 1998 r., a proces zaczął się w 2000 r. Rok później został przerwany, gdy prowadząca go w warszawskim sądzie okręgowym sędzia Barbara Piwnik została ministrem sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera. Ponowny proces - pod przewodnictwem sędziego Andrzeja Kryżego, późniejszego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS - ruszył w 2002 r. Kryże w rekordowym terminie przesłuchał świadków i w marcu 2005 r. ogłosił wyrok - przed terminem przedawnienia, na co dawano mu małe szanse.
Sąd uznał, że pieniądze przeznaczone dla Funduszu - którego zadaniem był poufny wykup długów zaciągniętych przez PRL na Zachodzie w latach 70. i 80. - zostały albo przywłaszczone, albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem. SO skazał b. dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka na 9 lat i 720 tys. zł grzywny; jego zastępczynię Janinę Chim - na 6 lat i 500 tys. zł grzywny, biznesmena Dariusza Przywieczerskiego - na 3,5 roku, a troje innych - na kary do 2 lat więzienia.
B. szef "Universalu" Przywieczerski był uznany za "mózg" przedsięwzięcia. Uciekł z kraju i wydano za nim list gończy.
W 2006 r. Sąd Apelacyjny zmniejszył kary - Żemkowi wymierzył 8 lat i 5 tys. zł grzywny; Chim - 5 lat i 5 tys. zł grzywny, a Przywieczerskiemu - 2,5 roku więzienia.
Podczas procesu Żemek wyjawił, że był agentem wojskowych służb specjalnych PRL, które uczestniczyły w organizacji procederu.
(j.)