Najwyższa Izba Kontroli nie wyklucza złożenia w prokuraturze zawiadomienia ws. nieprawidłowości przy budowie systemu viaTOLL - ustalił reporter RMF FM Roman Osica. NIK uzależnia jednak ten krok od wyników badań nadzoru budowlanego.
Według NIK ponad sto bramek ustawionych na drogach Małopolski i Śląska może grozić zawaleniem. Zostały wykonane z nieatestowanych materiałów. To zagrożenie dla życia i zdrowia kierowców - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli.
Jej zdaniem, na kierowców wielokrotnie nakładano również niesłuszne kary. Ich wysokość za przejazd bez opłaty po tej samej drodze była uzależniona od liczby bramownic, przez które przejechał pojazd, a to prowadziło do niedozwolonej kumulacji kar.
Jeśli wierzyć nadzorowi budowlanemu to wyniki badań wkrótce powinny trafić do NIK-u. Najwyższa Izba Kontroli jeszcze w zeszłym roku dostała sygnał z niemieckiego instytutu miar, że części, które posłużyły do budowy bramek systemu viaTOLL nie mają atestu. Wtedy też NIK zawiadomiła nadzór budowlany, który od 10 miesięcy bada, czy bramki mogą stanowić zagrożenie.
Krajowy System Poboru Opłat (KSPO) został uruchomiony 1 lipca 2011 roku. Sieć viaTOLL uruchomiono niespełna osiem miesięcy później. Założono, że do końca 2018 roku system ma wygenerować 12 mld zł przychodu budżetu państwa. Badając cały proces, kontrolerzy NIK ustalili, że do wykonania około stu bramownic systemu, na których zamontowano bezprzewodowe urządzenia elektronicznego poboru opłat, wykorzystano materiały niespełniające norm. Dopuszczono je do obrotu na podstawie sfałszowanych świadectw odbioru. Stwarza to ryzyko dla życia, zdrowia i mienia uczestników ruchu drogowego - czytamy w raporcie. NIK poinformowała o tym Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Poza tym, według NIK, na kierowców wielokrotnie nakładano niesłuszne kary pieniężne z powodu nieuiszczenia opłaty elektronicznej. Kierowców, którzy nie uiścili opłaty elektronicznej, karano w sposób niezgodny z przepisami ustawy. Wysokość kar za przejazd bez opłaty po tej samej drodze krajowej była bowiem uzależniona od liczby bramownic, przez które przejechał pojazd. Prowadziło to do niedozwolonej kumulacji kar za nieuiszczenie opłaty za jednorazowy przejazd tą samą drogą krajową - zauważa Izba i wnosi o zmianę prawa. Rekordowe kary sięgały 60 tysięcy złotych.
Kierowca, który został niesłusznie ukarany, może próbować odzyskać pieniądze na dwa sposoby. Może wystąpić do Generalnego Inspektora Transportu Drogowego, a jeżeli (Inspektor) nie uzna, taka osoba ma prawo wystąpić do sądu administracyjnego - wtedy następuje ostateczna decyzja - mówi prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski. Zastrzega jednak, że wnioski NIK nie są podstawą do anulowania kary.
Za mankament viaTOLL-u uznano też brak metrologicznej kontroli całego układu pomiarowego, przez co trudno zweryfikować, czy pojazdowi naliczono opłatę za właściwy dystans przejechany po autostradzie, oraz wyłączenie z jednolitej sieci elektronicznego poboru opłat autostrad koncesyjnych, gdzie należności pobiera się w punktach obsługiwanych przez pracowników. Wszystko dlatego, że brak jest podstawy prawnej do ustawiania bramek ViaTOLL na autostradach "komercyjnych".
Jak ustaliła NIK, użytkowanie viaTOLL rozpoczęto, mimo że na drogach nie ustawiono znaków, które informują kierowców, że przejazd określoną drogą publiczną jest płatny. Pierwsze tego rodzaju znaki pojawiły się na drogach dopiero w październiku 2011 roku, czyli po trzech miesiącach od uruchomienia sieci - wskazano w raporcie.
Co więcej, jak ustalono, sieć viaTOLL uruchomiono, choć nie była zakończona budowa wszystkich planowanych punktów elektronicznego poboru opłaty (uruchomiono około 100 z ponad 400 bramownic). Tym samym do września 2011 roku elektroniczny system poboru opłat był nieszczelny - wskazano. NIK przyznała przy tym, że GDDKiA zadbała o interes publiczny i potrąciła wykonawcy z powodu opóźnień blisko 48 mln zł (na tyle oszacowano wielkość utraconych przychodów).
Według NIK, bramownice viaTOLL nieprawidłowo zakwalifikowano do kategorii urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego (BRD). W konsekwencji ponad 500 bramownic wzniesiono na drogach bez uzyskania pozwolenia na budowę, bo urządzenia z kategorii BRD takich pozwoleń nie wymagają - napisano w raporcie. NIK przyznała, że wprawdzie obecnie montuje się na bramownicach urządzenia związane z BRD (np. czujniki stacji meteo), ale wskazała, że "przyszłe i potencjalne wykorzystanie bramownic nie zmienia ich podstawowego przeznaczenia, które nie jest związane z ochroną życia, zdrowia i mienia uczestników ruchu drogowego", więc zakwalifikowanie bramownic do kategorii urządzeń BRD było nieprawidłowe.
Wykonanie systemu uzyskało od NIK ocenę pozytywną - mimo stwierdzonych nieprawidłowości - podsumował rzecznik NIK Paweł Biedziak.