Rosjanie zatrzymując polski samolot na lotnisku Pułkowo w Sankt Petersburgu nie złamali prawa - takie jest stanowisko polskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Chodzi o incydent sprzed dwóch tygodni, kiedy rosyjskie służby zawróciły maszynę LOT-u, która już kołowała i zatrzymały znajdującego się na pokładzie opozycjonistę Andrieja Piwowarowa.
Samolot PLL LOT został zatrzymany 31 maja na lotnisku w Sankt Petersburgu przez rosyjskie służby. Po zatrzymaniu z samolotu został wyprowadzony Andriej Piwowarow, koordynator ruchu "Otwarta Rosja". Opozycjonista miał wyruszyć do Warszawy.
W trakcie kołowania samolotu kontrola ruchu lotniczego nakazała załodze zawrócenie na stanowisko postojowe. Dowódca samolotu musiał zastosować się do tego polecenia, bowiem znajdował się w rosyjskiej jurysdykcji - brzmiało wydane wtedy przez LOT oświadczenie.
Rosjanie zatrzymując polski samolot na lotnisku Pułkowo w Sankt Petersburgu nie złamali prawa - takie jest stanowisko polskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego, do którego dotarł dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada.
Takie przypadki się zdarzają i nie są niczym nadzwyczajnym - usłyszał nasz reporter w urzędzie. Co ciekawe, jako przykład podano między innymi incydenty z nietrzeźwymi pasażerami, którzy awanturują się na pokładzie podczas startu samolotu.
ULC dodaje też, że działania Rosjan nie miały wpływu na bezpieczeństwo pasażerów.
"Wycofanie pasażera z rejsu odbyło się zgodnie z obowiązującymi procedurami. Prezes ULC po zapoznaniu się z informacjami nie znalazł uzasadnienia do wydania zaleceń bezpieczeństwa dla przewoźników w związku ze zdarzeniem. W przewozie lotniczym zdarzają się sytuacje wycofania pasażera lub pasażerów z rejsu. Nie są to sytuację o charakterze wyjątkowym i są przeprowadzane w oparciu o stosowne procedury" - uzasadniła Karina Lisowska, rzeczniczka prasowa ULC.
Podobnie odpowiada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Tłumaczy, że incydent nie miał charakteru zdarzeń, którymi zajmuje się ta instytucja.
Na tym technicznym etapie sprawa się kończy. Otwarte są teraz działania dyplomatyczne MSZ. Do tej pory resort nie ujawniał szczegółów swej reakcji. Zwracał jedynie uwagę na fakt, że zatrzymanie Piwowarowa to element rozprawy Kremla z opozycją przed jesiennymi wyborami.
27 maja Otwarta Rosja, której koordynatorem był Andriej Piwowarow, ogłosiła swoje samorozwiązanie w Rosji, by chronić w ten sposób współpracowników przed prześladowaniami za udział w organizacji uznanej oficjalnie przez władze rosyjskie za niepożądaną. Do tej pory za udział w takiej organizacji groziły kary administracyjne, a teraz trwają prace nad zaostrzeniem sankcji. W rezultacie, osobom związanym z "organizacją niepożądaną" grozić może sześć lat więzienia.
Ruch Otwarta Rosja formalnie nie został uznany za organizację niepożądaną, ale władze Rosji uznały, że poprzez koordynatorów jest on związany z zarejestrowaną w Wielkiej Brytanii organizacją przeciwnika Kremla, Michaiła Chodorkowskiego - Open Russia Civic Movement. W 2017 roku prokuratura generalna uznała tę strukturę za organizację, której działalność jest niepożądana na terytorium Rosji.