Trzy lata grożą mężczyźnie, który przyznał się do ostrzelania autobusu miejskiego w Warszawie. Postawiono mu zarzut narażenia innych na śmierć lub ciężki uraz. W ciągu ostatnich tygodni nieznany sprawca ostrzelał dziewięć pojazdów komunikacji miejskiej. Zatrzymany 31-letni Jacek K. przyznał się do ostrzelania jednego autobusu.
W tej sprawie cały czas pracuje specjalna grupa policjantów z komendy stołecznej i cały czas ustalamy osoby odpowiedzialne za pozostałe przypadki uszkodzenia autobusów i tramwajów - wyjaśnia Anna Kędzierzawska ze stołecznej policji.
Zatrzymany przyznał się do wybicia szyb w jednym autobusie i zadeklarował dobrowolne poddanie się karze. Według nieoficjalnych informacji, w jego mieszkaniu policjanci znaleźli wiatrówkę i amunicję. Po przesłuchaniu 31-latek został zwolniony do domu. Grozi mu do trzech lat więzienia.
W ustaleniu tożsamości i złapaniu mężczyzny pomogli sami warszawiacy, a także skrupulatna analiza nagrań z monitoringu. Policja wytypowała osiem osób, które mogły dokonać uszkodzeń. Dziś rano zatrzymano właśnie jedną z nich.
Policja przez około miesiąc nie mogła ustalić, kto i w jaki sposób wybił szyby w dziesięciu pojazdach warszawskiej komunikacji miejskiej. Kierowcy i motorniczowie przypuszczali, że mogli zostać ostrzelani. Jednak uszkodzenia nie wskazywały jednoznacznie, że została użyta broń. Na miejscu nie znaleziono śrutu czy pocisków. Funkcjonariusze stawiali kilka hipotez: dopuszczali możliwość, że ktoś strzelał z wiatrówki czy z procy lub po prostu chuligan rzucił w okno kamieniem.