Niedźwiedzie są wyjątkowo aktywne tej jesieni w Tatrach. Od dwóch tygodni, niemal codziennie schodzą do Zakopanego w poszukiwaniu pożywienia. Wieczorami i w nocy można je spotkać nawet na ulicach miasta czy w przydomowych ogródkach. Mieszkańcy, już wprawdzie przyzwyczajeni do jesiennych odwiedzin przygotowujących się do zimy drapieżników, są zaniepokojeni. Co z tym fantem począć? Zapytaliśmy specjalistę ochrony zwierząt w Tatrzańskim Parku Narodowym i znawcę niedźwiedzich zwyczajów – Filipa Ziębę.
Maciej Pałahicki: Niemal codziennie docierają do nas informacje o niedźwiedziach, które schodzą do miasta, kręcą się po ulicach, chodzą za turystami po szlakach. To jakaś taka nadzwyczajna sytuacja? Może coś spowodowało, że są bardziej aktywne jesienią?
Filip Zięba: Sytuację mamy podobną jak w zeszłym roku czy dwa lata temu, i to też nie dotyczy wszystkich niedźwiedzi tylko indywidualnych, poszczególnych osobników. Ale faktycznie tak jest, że są takie niedźwiedzie, które wieczorami schodzą na teren miasta. Mamy niedźwiedzicę z dwójką młodych - i to jest niedźwiedzica, która już od lat już nas odwiedza - i mamy oprócz tego jednego niedźwiedzia. Tak to w tej chwili wygląda, ale może być też tak, że jeszcze się jakiś pojawi, a któryś z nich może już się wycofać do lasu - wyżej. Póki co dotyczy to czterech niedźwiedzi.
To jest jakaś sytuacja nadzwyczajna czy to się zdarza co roku jesienią?
Taką sytuację mamy co roku jesienią. A co ją powoduje? Pewnie zaczęło się od tego, że niedźwiedzica kilka razy zeszła niżej, rozpoznała sytuację, sprawdziła gdzie są jabłonki, a gdzie śliwy. Teraz z roku na rok, korzysta z tego pokarmu. Część ludzi wyzbierała już jabłka, ale jeszcze są miejsca, gdzie owoce wciąż są na drzewach i tam te niedźwiedzie schodzą. Sytuacja troszeczkę robi się gorsza w tym roku. Mamy takie obserwacje, że te niedźwiedzie, które schodzą, poszukują też odpadków żywności w śmietnikach. I to już się robi bardziej niebezpieczne. Stąd apel też do mieszkańców, żeby nie wyrzucali odpadów żywności do śmieci. Jeżeli ktoś ma możliwość przez okres, powiedzmy, najbliższych kilku tygodni, wsadzenia kubła ze śmieciami do garażu, do budynku, to prosimy żeby tak robić. Dla własnego bezpieczeństwa.
Możemy więc w najbliższym czasie spodziewać się niedźwiedzi na ulicach, na chodnikach, nawet w ogrodach. Jak w takim razie się zachowywać, żeby uniknąć kłopotów?
Najważniejsze jest to, że niedźwiedzica dobrze wie, jak się zachowywać. Ona nas odwiedza późno wieczorem, a wcześnie rano o godzinie szóstej, piątej już z powrotem wychodzi z terenu miasta i wchodzi na teren parku (tatrzańskiego - przyp. redakcji ). Czyli wydaje się, że ona na razie wszystko ma pod kontrolą, ale jeżeli tych śmieci będzie sporo, jeżeli będzie znajdowała pokarm w śmietnikach, to te godziny może też przesunąć i wtedy może się zrobić dla nas niebezpiecznie. Pamiętajmy o tym, że na terenie Tatr jest sporo niedźwiedzi i to nie jest tak, że niedźwiedzie nie radzą sobie w parku narodowym, bo nie ma tam jedzenia i dlatego schodzą na dół. Nie, spokojnie, te niedźwiedzie są w stanie przygotować się do snu zimowego na naturalnym pokarmie w przestrzeni Tatr. Natomiast niedźwiedzie, które schodzą i korzystają z odpadów żywności, to jest rzecz kompletnie nienaturalna. Bez tego spokojnie dałyby sobie radę.
Gdyby nie miały łatwej zdobyczy w zasięgu łapy?
Tak, to jest dla niech łatwa zdobycz. Raz spróbował, drugi raz się udało, trzeci raz się udało - to czemu jeszcze raz nie spróbować?
Mamy też informację o takich niedźwiedziach, które wędrują za turystami. To jest znane zjawisko czy to się pojawia po raz pierwszy?
Takie sytuacje też się zdarzają. Szlaków jest bardzo dużo u nas, niedźwiedzi też jest sporo. Dużo więcej niedźwiedzie o nas wiedzą, niż my o niedźwiedziach. One też korzystają ze ścieżek, którymi my się poruszamy, a w tej chwili jest taki okres, kiedy jest bardzo mało turystów i może być tak, że po prostu niedźwiedź się trochę pomyli, wydawało mu się, że jest spokój, nie ma nikogo i wędruje sobie szlakiem. Nagle spotyka człowieka.
Ale to nie jest tak, że on będzie domagał się jedzenia, czy próbował wręcz zaatakować turystę, żeby zdobyć pokarm?
Tego nie wiemy, dlatego że to wszystko zależy od nas, od tych osób, które odwiedzają Tatry. Niedźwiedzie bardzo szybko się uczą. Jeżeli ktoś wyciągał z plecaka jedzenie - a były takie przypadki - i rzucał w kierunku niedźwiedzi, to wcale nie jest powiedziane, że konsekwencje takiego nieodpowiedzialnego działania nie poniesie ktoś inny za parę dni, i niedźwiedź faktycznie będzie żebrał. Tu chodzi o tę dyscyplinę i świadomość, żebyśmy wiedzieli i cieszyli się z tego powodu, że mamy te duże drapieżniki u nas w Polsce, że mamy je w Tatrach i w Bieszczadach. Istotne jest żebyśmy mieli świadomość tego, i wiedzieli jak należy wchodzić w przestrzeń niedźwiedzi, co nam wolno a co nie.
Czyli to, że one trzymają dystans od człowieka zależy w dużej mierze od naszego zachowania?
Na razie trzymają dystans, ale nie wiemy, czy ktoś tydzień temu nie podrzucił czegoś do jedzenia niedźwiedziowi, czy dzisiaj jakiś niedźwiedź nie wędruje za kimś, licząc na to, że też coś się mu uda zjeść.
Czyli odpowiedzialne zachowanie to podstawa.
To jest podstawowa rzecz.