Zakończono poszukiwania rybaka, który zaginął na Bałtyku niedaleko Kołobrzegu. Nad ranem w poniedziałek zatonęła łódź, którą płynął. Trzech innych rybaków uratowała załoga niemieckiego jachtu.
Do wypadku doszło przed godz. 7, 14 mil na północny-wschód od Kołobrzegu, mniej więcej na wysokości miejscowości Gąski. Sygnał SOS nadali niemieccy żeglarze z jachtu Lord Puck, którym udało się uratować trzech z czterech rybaków. Ci są już bezpieczni na lądzie.
Czwartego rybaka, który nie zdołał wraz z kolegami dopłynąć do tratwy ratunkowej, gdy ich łódź zaczęła tonąć, szukały jednostki "Szkwał" i "Bryza", statek Straży Granicznej SG-216 i śmigłowiec Marynarki Wojennej Mi-14. Przeszukiwały one na Bałtyku kwadrat o boku długości 5 mil morskich.
Do poszukiwań dołączyli koledzy zaginionego - rybacy z miejscowości Chłopy.
Poszukiwany rybak prawdopodobnie zdążył założyć pomarańczowy kombinezon ratunkowy.
Rybacy wypłynęli z Ustronia Morskiego wczoraj tuż przed godz. 21, łowili całą noc. Załoga składała się z samych zawodowców. Ich łódź to wybudowany w tym roku 12-metrowy rufowiec. Nie wiadomo, dlaczego zatonęła. Mężczyźni, których wyłowiono, nie są w stanie opowiedzieć, co się stało - są w szoku. Policja chce ich przesłuchać najszybciej jak to możliwe.
Informację o wypadku dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.