Z obawy przed utratą pracy 30-letnia Marzena K. z maleńkiej wsi pod Puławami (woj. lubelskie) zabiła własną nowo narodzoną córeczkę. Utopiła ją w wanience. O szokującej sprawie pisze "Fakt".
Z tabloidu dowiadujemy się, że Marzena K. po studiach dostała pracę w miejscowych zakładach azotowych. Dowiedziawszy się, że jest w ciąży - wpadła w panikę. Najbardziej na świecie bała się utraty pracy, o ciąży nie powiedziała więc nikomu, nawet najbliższym. Gdy córeczka się urodziła - utopiła ją w wanience! - czytamy.
Pogotowie wezwali zszokowani rodzice kobiety, tłumacząc że córka poroniła. Policję zawiadomili ratownicy, znalazłszy martwą dziewczynkę. Wstępne ustalenia wskazywały, że faktycznie - tak jak mówiła matka - dziecko urodziło się martwe. Ale matce spokojnie żyć nie pozwoliły jej wyrzuty sumienia. Kilka miesięcy po zbrodni sama zgłosiła się do prokuratury i wyznała straszną prawdę. Opowiedziała, jak trzymała maleńką główkę w wanience pod wodą. Tłumaczyła, że bała się stracić wymarzoną pracę...- ujawnia "Fakt".
"Fakt" pisze, że kilka dni temu Marzena w towarzystwie całej rodziny pojawiła się w Sądzie Okręgowym w Lublinie, gdzie toczy się jej proces. Jest oskarżona o zamordowanie nowo narodzonej córeczki. Pierwsze posiedzenie trwało bardzo krótko, bo dzieciobójczyni źle się poczuła. - Spodziewam się dziecka, jestem w 3. miesiącu ciąży - wyjaśniła. Po tych słowach sąd utajnił rozprawę - pisze tabloid.
Marzenie K. grozi nawet dożywocie.
(mal)