Ministerstwo Finansów zapowiada podwyżkę cen gazu od września. Ma ona wzrosnąć o 17 groszy na litrze. Jesienią litr gazu kosztował 40 procent ceny benzyny, w tej chwili prawie 60 procent. Resort na razie nie uzasadnił podwyżki.
Wieczorem wydano tylko lakoniczny komunikat, że podwyżka akcyzy jest planowana od września i jej celem jest zmniejszenie różnicy między akcyzą na benzynę a akcyzą na auto-gaz. Podwyżka ma poza tym związek ze zmianami w podatkach. Może więc resort pieniądze potrzebne np. na obniżkę składki ZUS chce pokryć z kieszeni kierowców?
Ta podwyżka akcyzy o 17 groszy oznacza, że cena litra gazu może wzrosnąć nawet do 2,5 zł. Paliwo drożeje systematycznie od września ubiegłego roku. Wtedy cena gazu stanowiła 40 procent ceny benzyny, dziś to już 60 procent. Jeśli plany ministerstwa dojdą do skutku to ta różnica będzie jeszcze mniejsza. Z gazu korzystają już prawie 2 miliony kierowców.
Wśród klientów i sprzedawców zaskoczenia podwyżką nie ma. Jest złość: Za dużo tych podwyżek. Niedługo będziemy płacić same podatki, a nie będzie nam wystarczać na jedzenie. Ja miesięcznie na tankowanie wydaję 300-400 złotych - mówi właściciel poloneza. Po podwyżce akcyzy będzie płacił około 70 złotych więcej.
Narzekają też właściciele stacji: 10 groszy teraz jest zysk za litr, czyli w ogóle nie jest opłacalna sprzedaż gazu. Dlatego też coraz więcej stacji LPG utrzymuje się głównie ze sprzedaży wszystkich innych typów gazów np. przemysłowych.
Droga benzyna, droższy gaz – może więc warto pomyśleć o alternatywnych źródłach paliwa np. paliwo węgla? Dziś na skalę przemysłową węgiel przerabia się w RPA, gdzie lata izolacji wymusiły stworzenie takich instalacji. Mało kto wie, że w Polsce są fachowcy w tej dziedzinie na przykład w instytucie paliw i anergii krakowskiej AGH, który powołano podczas kryzysu jeszcze w latach 70. Jak usłyszał reporter RMF Witold Odrobina, właśnie po to, by szukać paliw alternatywnych: