W USA ropa kosztuje już ponad 68 dol. za baryłkę. Na Międzynarodowej Giełdzie Paliw w Londynie - 69 dol. 59 centów. To skutek m.in. "irańskiego niepokoju". Więcej więc płacimy na stacji benzynowej.
Popyt na ropę jest ogromny. Międzynarodowa Agencja Energii ostrzega, że możliwości wydobywcze i produkcyjne krajów OPEC osiągnęły już niemal granicę możliwości.
Cena litra paliwa na wielu stacjach benzynowych przekroczyła już 4 złote. We wtorek m.in. na Opolszczyźnie i w Kieleckiem kierowcy musieli płacić 4,09 zł za litr; w środę trzeba było zapłacić nawet o 7 groszy więcej.
Przez cały dzień słuchacze pisali do naszej redakcji o rosnących cenach benzyny. Było 4,13 zł w Sosnowcu, 4,15 zł w Tarnowie i 4,19 zł w Świnoujściu. Prawdziwy rekord padł jednak w Białymstoku. Na jednej ze stacji benzynowych w tym mieście nasza słuchaczka Agnieszka kupiła paliwo w cenie 4,23 zł za litr, jednak na planszach informacyjnych widniała cena 4,15 zł. Co więcej, na planszy z cyfrowym wyświetlaczem cena paliwa zmienia się kilka razy dziennie, ale ani razu nie pokrywała się z ceną, jaką klient musiał zapłacić. Gratulacje. Nigdy już tam nie zatankuję - pisze Agnieszka.
Regionem, gdzie tradycyjnie paliwo jest drogie, jest Podkarpacie. Teraz ceny sięgają tu 4 złotych, ale zdarzają się stacje ze stawkami nawet 4,20 zł za litr. W Jarosławiu był Witold Odrobina:
W miarę tanie paliwo można kupić w Inowrocławiu. Tu cena benzyny bezołowiowej 95 dopiero zbliża się do granicy 4 zł. Miejscowi kierowcy wiedzą, że tankują najtaniej w kraju, ale to i tak ich nie pociesza. Posłuchaj:
Latem ubiegłego roku cenami paliw w Inowrocławiu, które były wyższe niż w innych miastach, zajął się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Od tego czasu w tym mieście tankowanie nie podnosi tak ciśnienia, jak w innych częściach Polski.
Dlaczego paliwo jest tak drogie? Kilkadziesiąt groszy na litrze zarabiają pośrednicy i rafinerie. Fakt, że kupujemy teoretycznie tanią ropę z Rosji, a drożeje surowiec z krajów arabskich, nie ma nic wspólnego z tym, co widzimy na stacjach. Powodem są źle skonstruowane umowy handlowe, które można zmienić wyłącznie na poziomie rządowym. - Jest zmonopolizowany rynek. Jest premia za tanią ropę ze Wschodu i ta premia w ogóle nie znajduje odzwierciedlenia na rynku, tylko dożywia, buduje finanse rafinerii - wyjaśnia Andrzej Szcześniak, ekspert branży paliwowej.
Kiedy oddamy już haracz pośrednikowi i rafinerii, drugie tyle oddamy państwu w postaci VAT-u, akcyzy i opłaty drogowej. Gdyby nie walka cenowa, którą rozpoczęły hipermarkety sprzedające benzynę z niższą marżą, płacilibyśmy za paliwo w tej chwili o 20 groszy więcej na litrze.
Pech ropy i jej odbiorców polega na tym, że surowiec ten jest wydobywany przede wszystkim w miejscach politycznie niestabilnych. Tu każdy najmniejszy nawet gest władcy powoduje tąpnięcie na światowych giełdach. Reakcja jest tym mocniejsza, im drastyczniejsze są posunięcia rządzących.
A deklaracje Iranu o wzbogaceniu uranu i coraz głośniejsze pogłoski o możliwej interwencji siłowej w tym kraju, mają już poważny ciężar gatunkowy. Na świat padł więc strach, że Iran - czwarty eksporter ropy na świecie – zakręci kurki z brunatnym złotem. Eksperci oceniają, że mogłoby to przynieść kryzys porównywalny do tego z 1973 roku, kiedy to ropa podrożała aż pięciokrotnie. Podobny strach panował także 3 lata temu, jeszcze pół roku przed inwazją na Irak. Wówczas ceny także znacznie wzrosły, by potem spaść już po samej inwazji.