43-letni górnik zginął w kopalni „Janina” w małopolskim Libiążu. Do tragedii doszło 350 metrów pod ziemią. Mężczyzna pracował przy taśmie transportującej węgiel na powierzchnię.
Poprzedni śmiertelny wypadek w tej kopalni miał miejsce w sierpniu ubiegłego roku. 48-letni górnik zmarł wówczas w szpitalu w wyniku ciężkiego urazu nóg, którego doznał, przechodząc przez zatrzymany przenośnik ścianowy. Stracił równowagę, spadł na inny, pracujący przenośnik, który wciągnął jego nogi pod pracującą kruszarkę węgla.
To już szósty w tym roku śmiertelny wypadek w górnictwie węgla kamiennego, a ósmy w całym polskim przemyśle wydobywczym.