Zmarł górnik, który trafił do szpitala po wieczornym wypadku w kopalni Ruda w Rudzie Ślaskiej. Wypadek wydarzył się 600 metrów pod ziemią.
34-latek pracował przy taśmociągu. Rozbijał bryły węgla. W pewnym momencie mężczyzna stracił równowagę i przewrócił się. Niestety, upadł tak nieszczęśliwie, że na jego nodze zacisnął się łańcuch pracującego przenośnika.
Górnika wywieziono na powierzchnię. Karetka zabrała go do szpitala. Lekarzom nie udało się go uratować.
Górnik pracował w kopalni od pięciu lat.
(mpw)