Pracujący w kopalni Mysłowice-Wesoła co najmniej do środowego poranka będą prowadzić działania, które mają im pozwolić na dotarcie do zaginionego górnika. Mężczyzna był w rejonie poniedziałkowego wypadku – w kopalni zapalił się wtedy metan.

Zastępy ratowników prowadzą pod ziemią działania techniczne, które mają umożliwić im bezpieczne dotarcie do ostatniego z górników. Prace te będą trwały co najmniej do rana. Ponadto cały czas monitorowany jest skład powietrza - pod kątem zawartości tlenków węgla i metanu - powiedział rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego Wojciech Jaros.Przekazał też, że stan najciężej rannych 18 górników przebywających w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich nie zmienił się.

Przedstawiciel Holdingu już wcześniej sygnalizował, że ratownicy mają do pokonania ok. 700 metrów w bardzo ciężkich warunkach - w zadymieniu i w otoczeniu prawdopodobnie zniszczonym przez pożar. Drużyny nie mogą stosować sprzętu mechanicznego - muszą pracować ręcznie.

Jak informowali we wtorek przedstawiciele Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, atmosfera w rejonie poniedziałkowej katastrofy była wybuchowa i niezdatna do oddychania. Poszukiwany górnik mógł jednak schować się w lutniociągu, czyli doprowadzającym świeże powietrze przewodzie.

W poniedziałek wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła doszło najprawdopodobniej do zapalenia metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, ogółem 31 trafiło do szpitali w Sosnowcu, Katowicach i Siemianowicach Śląskich.

We wtorek z poszkodowanymi górnikami i ich rodzinami spotkała się w szpitalach w Siemianowicach Śląskich i Sosnowcu premier Ewa Kopacz. Potem w Mysłowicach-Wesołej rozmawiała też z biorącymi udział w akcji ratownikami, a także ze specjalistami i przedstawicielami branży górniczej. Zapewniła m.in., że poleci wicepremierowi Januszowi Piechocińskiemu położenie nacisku na standardy bezpieczeństwa w kopalniach.

Śledztwo ws. zdarzenia wszczęli prokuratorzy Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Przyczyny i okoliczności bada Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach pod nadzorem WUG. We wtorek premier zaznaczyła, że od komisji WUG będzie oczekiwała "obiektywnej, ale szybkiej i sprawnej odpowiedzi", kto zawinił lub czytelnego sygnału, jeżeli zawiniła natura.