Nawet jeśli Sejm trzy razy powie "nie" rządowi Marka Belki, wybory wcale nie muszą odbyć się w sierpniu, jak dotąd sądzono. Według konstytucjonalistów, nowy parlament równie dobrze będzie można wybierać jesienią.
Cały problem z sierpniowym terminem bierze się z konstytucji, która wprawdzie zmusza prezydenta do rozwiązania Sejmu i do rozpisania nowych wyborów w 45 dni później, ale nie precyzuje, czy musi do tego dojść natychmiast po fiasku trzeciego podejścia rządowego.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski demonstrował dotąd świętą pewność, że jest to nieuniknione. Wizja stawiania urny na plaży była jednym z jego ulubionych argumentów za Markiem Belką.
Jednak jak się okazuje argumentem nietrafnym, bo konstytucjonaliści mówią, że prezydent może zdecydować, że termin tych przyspieszonych wyborów odroczy o dwa tygodnie, trzy tygodnie – tak, żeby trafić na wczesną jesień a nie robić wyborów w sierpniu - przekonuje profesor Stanisław Gebetner.
Jego opinia może być kolejnym gwoździkiem do premierowskiej trumny Marka Belki. Sierpniowe wybory przerażają właściwie wszystkich polityków. Wrześniowe są dla większości perspektywą całkiem miłą.