"Przeciw reformie protestuje głównie sędziowska arystokracja pozostająca poza jakąkolwiek kontrolą społeczną” – mówi w rozmowie z tygodnikiem „wSieci” wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. „KRS po 1989 r. była pomostem, po którym elity PRL weszły do wolnej Polski i w niej się zagnieździły. Nową Polskę urządziły sobie na swoją starą modłę. Korporacyjnie, ponadpaństwowo i z pogardą dla reszty społeczeństwa. I dlatego teraz tak mocno tego bronią” - podkreśla.
W najnowszym numerze "wSieci" wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł komentuje ostatni Kongres Prawników Polskich. Mówi o swoim wystąpieniu oraz reakcji uczestniczących w tym wydarzeniu prawników. Wyjaśnia też ich zachowanie i stawia diagnozę temu środowisku.
Sędziowska arystokracja dzieli sędziów na lepszych i gorszych. Tych posłusznych kaście, podporządkowujących się ich władzy, i tych prawdziwie niezawisłych. Ci "gorsi", niepokorni nie mają jednak co liczyć na karierę. Trafia do mnie wiele skarg od takich sędziów. To niestety efekt wciąż pokutującego wśród sędziowskich elit komunistycznego myślenia o sądownictwie - dogmatów nieomylności i absolutnej nietykalności. To stan ich umysłu - ocenia Warchoł. Niektórzy młodsi stażem sędziowie są przekonani, że komunizm to już historia i ich nie dotyczy. Niestety dotyczy, gdyż nierozliczenie się środowiska sędziowskiego z tym haniebnym okresem bezpośrednio wpływa na młode kadry, na całe korporacyjne myślenie. Przypomnę, że w pierwszym rzędzie na kongresie nie siedzieli młodzi sędziowie i prawnicy. Tam siedziało pokolenie 60- i 70-latków. Sędziowie: Jerzy Stępień, prof. Małgorzata Gersdorf, prof. Marek Safjan, prof. Andrzej Rzepliński... Elita doskonale pamiętająca czasy PRL - zauważa.
Marcin Warchoł komentuje również zachowanie młodych prawników podczas jego wystąpienia.
Wielu młodych prawników opuściło salę. I to jest prawdziwy dramat, który pokazuje, jak bezkarność dużych win prowokuje bezkarność win małych. Jak młodzi sędziowie mają być sprawiedliwi, bezstronni, skoro nawet nie potrafią wysłuchać słów drugiej strony? Skoro niewygodna prawda, podkreślam - prawda, jest przez nich nie do zaakceptowania? - pyta wiceminister. Czy na sali sądowej też tak potraktują zwykłego obywatela, który powie nie taką prawdę, jak by chciał usłyszeć sędzia? Sędzia w proteście wyrzuci obywatela z sali czy sam wyjdzie obrażony? - zastanawia się.
Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu tygodnika.