To już pewne - lekarze 1 lipca wznowią tak zwany protest pieczątkowy. To oznacza, że - podobnie jak na początku roku - mogą przybijać na receptach pieczątkę z napisem "refundacja do decyzji NFZ". Jest to wynik braku porozumienia z Narodowym Funduszem Zdrowia w sprawie kar nakładanych na medyków za błędy przy wypisywaniu recept na leki refundowane.
Jak zapowiedział Piotr Watoła z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, protest będzie przebiegał w pięciu formach: Podstawową formą protestu od 1 lipca będzie wypisywanie leków zgodnie z najlepszą wiedzą medyczną lekarzy, na drukach recept opracowanych przez Naczelną Izbę Lekarską. Drugą alternatywną formą, będzie powrót do pieczątki, którą kiedyś w styczniu przybijano na wszystkich receptach, czyli "refundacja do decyzji NFZ-u".
Kolejnymi formami mają być, jak wymieniał, "używanie wszędzie tam, gdzie tylko jest możliwe, nazw międzynarodowych leków zgodnie z przepisami ustawy", wypisywanie leków spoza listy leków refundowanych oraz "niewpisywanie kodu NFZ na normalnych obowiązujących dzisiaj wzorach recept".
Zdaniem szefa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztofa Bukiela, kary przewidziane w proponowanym przez prezes NFZ Agnieszkę Pachciarz wzorze umowy służą zastraszaniu lekarzy.
Te kary zostały tak sformułowane, że każdy, nawet najuczciwszy, najbardziej staranny lekarz musi taką karę zapłacić, bo system refundacji jest tak skomplikowany, że każdy lekarz, chcąc nie chcąc, popełni pomyłkę przy określaniu odpłatności za leki - ocenił. Jego zdaniem oznacza to, że "rządzący chcą, aby lekarze ograniczali dostęp pacjentów do refundowanych leków".
Zgody lekarzy na to nie będzie nigdy. Lekarze nie będą narzędziem w rękach rządzących do tego, aby ograniczać dostęp pacjentów do leków - podkreślił.
Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie negocjować z przedstawicielami związków lekarzy zapowiadających protest. Jak informuje nasz reporter Roman Osica, prezes Agnieszka Pachciarz powiedziała, że zaproponowane przez fundusz ustępstwa w umowach z lekarzami są wystarczająco daleko idące.
Według NFZ-u protestujących lekarzy będzie niewiele - problem bowiem dotyczy jedynie prywatnych praktyk, za które trzeba płacić. Tymczasem udział w proteście od 1 lipca zapowiedziały największe organizacje lekarskie: Federacja Porozumienie Zielonogórskie, Ogólnopolski Związek Zawodowego Lekarzy, Stowarzyszenie Lekarzy Praktyków oraz Polska Federacja Pracodawców Ochrony Zdrowia. Z ankiety internetowej przeprowadzonej wśród lekarzy na portalu "Medycyna Praktyczna" wynika, że udział w proteście od 1 lipca deklaruje 91 procent lekarzy z gabinetów nieposiadających umowy z NFZ oraz prawie połowa z placówek mających kontrakt. W badaniu wzięło udział prawie 1000 osób.
Agnieszka Pachociarz nie chce jeszcze mówić o tym, jakie sankcje zostaną zastosowane wobec lekarzy, którzy wezmą udział w proteście. Wiadomo jednak, że będą to kary pieniężne, a w szczególnych przypadkach nawet zerwanie kontraktu z funduszem. Oznacza to, że lekarze, którzy będą chcieli się solidaryzować z tymi prowadzącymi prywatne praktyki, będą musieli poważnie zastanowić się, czy gra jest warta świeczki. Nowe zarządzenie z propozycją umowy jest już na stronie inetrnetowej NFZ i prezes funduszu liczy na to, że większość z lekarzy - mimo wszystko - ją podpisze.
Przypomnijmy, że w sobotę lekarze przesłali do prezes NFZ Agnieszki Pachciarz list z uwagami dotyczącymi zapisów nowej wersji umowy na wystawianie recept. Naczelna Rada Lekarska do końca liczyła w tej sprawie na porozumienie, jednak jak twierdzi, nie dostała odpowiedzi w sprawie karania lekarzy za źle wypisywane recepty.
W wystosowanym dziś piśmie wiceprezes NRL Konstanty Radziwiłł zwrócił uwagę na dwie kwestie, które budzą szczególne oburzenie w środowisku medyków. Pierwsza sprawa, którą poruszył Radziwiłł, to zapis mówiący o nakładaniu na lekarzy kar w wysokości 200 złotych za źle wypisane recepty na leki refundowane. Nakładanie kary w sytuacji drobnych nieprawidłowości, które nie skutkują niemożnością realizacji recepty zgodnie z uprawnieniami pacjenta, ani powstaniem szkody po stronie NFZ, budzi stanowczy sprzeciw - napisał Radziwiłł. Zaznaczył, że propozycja NFZ jest tym bardziej niezrozumiała, że rozwiązania takiego nie przywidywało powszechnie krytykowane zarządzenie poprzedniego prezesa tej instytucji, Jacka Paszkiewicza.
Wiceszef NRL podkreślił, że środowisko lekarskie nie kwestionuje konieczności poprawnego wystawiania recept. Podkreślił jednak, że nie ma podstawy do nakładania na lekarza żadnej kary.
Druga kwestia, na którą zwrócił uwagę wiceprezes NRL, to fakt, że projekt zarządzenia przewiduje możliwość podpisania aneksów do umów - z mocą wsteczną od 1 lipca - przez tych lekarzy, którzy podpisali umowy w oparciu o poprzednie zarządzenie. Zdaniem NRL możliwość podpisania umów w oparciu o nowe zarządzenie powinna być dostępna przede wszystkim dla tych lekarzy, którzy nie podpisali wynikających z poprzedniego zarządzenia aneksów.