Tygodnik "Wprost" dotarł do treści memorandum podpisanego przez prezesa spółki EuRoPol Gaz i szefa Gazpromu w sprawie budowy przez Polskę gazociągu prowadzącego na Słowację. Dokument ma cztery strony. Zawarto w nim podstawowe zasady brane przez obie strony pod uwagę przed realizacją inwestycji. Podkreślono również, że nie zobowiązuje żadnego z partnerów do realizacji projektu.

4 kwietnia, siedząc przy wielkim dębowym stole, swoje podpisy pod memorandum złożyli prezes spółki EuRoPol Gaz Mirosław Dobrut i szef Gazpromu Aleksiej Miller. Jak podkreśla tygodnik, to zaledwie kilka stron papieru, które realnie nie mają większego znaczenia, ale którym rosyjska oprawa nadała wyjątkowego politycznego blasku.

Celem jest ustalenie ogólnych zasad i warunków współpracy stron na etapie przedinwestycyjnym realizacji projektu w celu umożliwienia przygotowania przez EuRoPol Gaz FS projektu (studium wykonalności) - czytamy w dokumencie. W czwartym punkcie, dotyczącym postanowień ogólnych, dodano, że celem porozumienia "nie jest stworzenie prawnie wiążącej umowy, odpowiedzialności lub zobowiązania którejkolwiek ze stron do realizacji projektu lub zawarcia jakichkolwiek kontraktów pomiędzy stronami".

W memorandum bardzo często pojawia się słowo "projekt". W ten sposób określa się w nim rurę gazociągu przez Polskę na Słowację, z pominięciem Ukrainy. Sporo jest także terminów dotyczących zarządzania. Punkt trzeci poświęcono z kolei analizie opłacalności projektu. Na potrzeby FS projektu, strony przyjmują, że gazociąg składa się z jednej linii przesyłowej o przepustowości co najmniej 15 bcm rocznie, a główna stacja kompresorowa jest zlokalizowana na terytorium Republiki Białorusi - napisano.

Premier nie wiedział o memorandum

Przedstawiciele EuRoPol Gazu już po podpisaniu memorandum podkreślali, że dokument nie zawiera decyzji o budowie gazociągu. Również zarząd PGNiG, do którego należy 48 procent udziałów w EuRoPol Gazie, poinformował, że podpisany dokument "nie przesądza o budowie jakiegokolwiek gazociągu przez terytorium Polski".

Poza nieznaną treścią dokumentu kontrowersje wzbudził jednak również chaos informacyjny wokół niego. Premier Donald Tusk - pytany o sprawę tuż po tym, jak o podpisaniu dokumentu poinformowali Rosjanie - odparł, że nic na ten temat nie wie. O podpisaniu memorandum nie wiedział również minister Budzanowski.

(MRod)

Wprost