O pomyśle ściągnięcia z Brukseli obecnej europosłanki Beaty Szydło na czas kampanii prezydenckiej w Polsce pisze tygodnik „Wprost”. Jak zauważa, prezydentura Andrzeja Dudy to być albo nie być dla PiS, a prezes Kaczyński zrobi wiele, aby ten urząd utrzymać.
Według informacji tygodnika "Wprost", w centrali PiS pojawił się pomysł, żeby szefową sztabu kampanii Andrzeja Dudy została Beata Szydło. "Można by to ładnie ograć. Andrzej i Beata, zwycięski duet z 2015 roku, drużyna pierścienia, znowu razem" - usłyszeli autorzy publikacji w centrali PiS.
Jak twierdzi inny z informatorów, Beata Szydło podobno sama chce znów wrócić do politycznej gry w Polsce.
"Nie odnalazła się w europarlamencie. (...) Czuje się tam osamotniona i bez politycznego znaczenia. Dlatego myśli na czas kampanii wrócić do kraju i znów rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim, żeby ludzie ją poznawali i pozdrawiali" - przekonywał rozmówca "Wprost".
Tygodnik zauważa jednak, że z powrotem byłej premier na czas kampanii jest pewien problem, a mianowicie obowiązki w Brukseli. "Szydło jako europosłanka za każdy dzień posiedzenia plenarnego dostaje dietę w wysokości ok. 1500 zł. Ale musi podpisać codziennie listę obecności. Jeżeli w tygodniu opuści trzy dni posiedzeń w Brukseli, straci ponad 4 tys. A to jest słaba motywacja do pracy" - powiedział rozmówca tygodnika.
"Wprost" zastanawia się, kto będzie pracował przy kampanii prezydenta. "Zapewne Paweł Szefernaker. Obecny wiceszef MSWiA będzie odpowiadał za internet, tak jak w 2015 roku. Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS, ma odpowiadać za pracę struktur. Do sztabu może tez trafić Sylwester Tułajew, 38-letni działacz PiS z Lubelszczyzny, który w ubiegły czwartek stracił stanowisko wiceministra spraw wewnętrznych i administracji. Pewne jest natomiast, że do sztabu nie wrócić Marcin Mastalerek, były rzecznik i jeden z autorów sukcesu Dudy i PiS, który jednak tak naraził się prezesowi, że musiał odejść z polityki" - czytamy w tygodniku.