Prawo i Sprawiedliwość jednak nie ma pomysłu na usunięcie Mariana Banasia z fotela prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Powiedziała o tym marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Piotr Mueller winą za taki stan rzeczy obarcza opozycję.

Żaden plan B się nie pojawił - przyznała marszałek Sejmu Elżbieta Witek pytana o sprawę Mariana Banasia. To zaskakująca informacja, bo dwa tygodnie temu premier Mateusz Morawiecki zapewniał: Myślę, że pan prezes NIK poda się do dymisji. Jeżeli tak się nie stanie, to mamy również plan B.

W najbliższą środę - na wniosek głównie opozycji - w Sejmie zbierze się komisja służb specjalnych i na jej posiedzeniu ma się pojawić koordynujący służby specjalne minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński. Posłowie chcą go zapytać co służby robią z Banasiem.

Rząd zrzuca winę na opozycję

Brak pomysłu na odwołanie Mariana Banasia z funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli to według rządu wina opozycji.

Rzecznik rządu Piotr Mueller mówi, że na razie nie ma możliwości zmian ustaw w tej sprawie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Marian Banaś bez dostępu do tajemnic. To efekt postępowania ABW

PiS ma większość w Sejmie, PiS może przeforsować każdą ustawę. Mówienie, że opozycja czegoś nie akceptuje jest nieprawdziwe, bowiem niczego PiS nie zaprezentował - komentował wypowiedź rzecznika Borys Budka.

Zmiana konstytucji czy zmiana ustawy?

Politycy Prawa i Sprawiedliwości wcześniej sugerowali, że sposobem na pozbycie się Banasia może być zmiana konstytucji lub zmiana ustawy o Najwyższej Izby Kontroli. Konstytucjonalista profesor Ryszard Piotrowski w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Michalskim wskazał jednak, że rozwiązania rozpatrywane przez Prawo i Sprawiedliwość mogą być niezgodne z ustawą zasadniczą. Podkreślił, że ewentualne wpisanie do konstytucji przepisu uzależniającego prezesa NIK od większości parlamentarnej "mogłoby znaleźć w państwie prawnym zastosowanie dopiero do prezesa NIK - wskazanego przez Sejm za zgodą Senatu - w kolejnej już kadencji".

Według profesora Piotrowskiego naruszeniem konstytucji byłoby też sugerowana w zeszłym tygodniu przez Elżbietę Witek nowelizacja ustawy o NIK. Mówiąc o ewentualnym odwołaniu prezesa Najwyższej Izby Kontroli tłumaczył, że istnieją dwie drogi: Albo przez postępowanie przez sądem i prawomocny wyrok sądu, albo przez postępowanie przed Trybunałem Stanu. W obu przypadkach to odwołanie przez Sejm za zgodą Senatu.

Śledztwo w sprawie Mariana Banasia

Banaś został wybrany na prezesa NIK na 6-letnią kadencję 30 sierpnia br. Wcześniej, od czerwca br. był ministrem finansów, a jeszcze wcześniej wiceministrem w tym resorcie i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. We wrześniu stacja TVN podała, że prezes NIK zaniżał w oświadczeniach majątkowych dochody z wynajmu kamienicy w Krakowie, mowa była także o powiązaniach ze stręczycielami wynajmującymi w kamienicy pokoje na godziny.

NIE PRZEGAP: NIK ostro krytykuje sztandarowy program Patryka Jakiego "Praca dla więźniów"

Na początku grudnia Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo dotyczące m.in. podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych Banasia. Podstawą wszczęcia śledztwa są trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły do białostockiej prokuratury: od grupy posłów opozycji, m.in. posła Jana Grabca (KO), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej i z CBA, które przeprowadziło kontrolę oświadczeń majątkowych Banasia

Banaś oświadczył, że był gotów zrezygnować z funkcji prezesa NIK, ale stał się "przedmiotem brutalnej gry politycznej" i od złożenia rezygnacji odstąpił. Zapowiedział, że będzie kontynuował misję prezesa NIK w poczuciu odpowiedzialności. Zadeklarował też, że jest gotów odpowiedzieć na każde pytanie śledczych, a jeśli zajdzie potrzeba zrzec się immunitetu przysługującego prezesowi NIK.

ZOBACZ SPECJALNY RAPORT RMF FM: Afera Mariana Banasia